W dniach 10-28 stycznia odbędą się się mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych, na których zobaczymy w akcji reprezentację Polski. Zanim jednak dojdzie do turnieju w Niemczech podopiecznym Marcina Lijewskiego zaplanowano pięć meczów towarzyskich. W pierwszym z nich Biało-Czerwoni zmierzyli się z Argentyną.
W pierwszych minutach miał miejsce festiwal nieskuteczności. Pierwsza bramka padła dopiero w 4., a wcześniej obie ekipy trafiły łącznie trzy razy w słupek. Wynik meczu otworzył Ariel Pietrasik.
Jednak po 7 minutach to Argentyńczycy prowadzili 4:1. Gdyby tego było mało, Polacy musieli radzić sobie w osłabieniu, bo na ławkę kar odesłany został Piotr Jarosiewicz. Gdy nasza kadra złapała kontakt, nastąpił gorszy okres w ofensywie, co przełożyło się na skuteczne kontry rywali i ci znów odskoczyli (8:4).
ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną
W połowie premierowej odsłony o czas poprosił Marcin Lijewski. To jednak nie zmieniło za wiele, tak samo jak gra w przewadze, podczas której jedyną bramkę zdobyła Argentyna (10:5). Gdy pojawiła się szansa zmniejszenia straty do dwóch trafień, bramkarza gości nie zdołał pokonać Jakub Szyszko.
Polacy obijali słupki aż miło, ale w końcu poczuli krew, gdy grali w przewadze. Przemysław Urbaniak popisał się trafieniem kontaktowym (11:12), ale pierwszej szansy na remis nie wykorzystaliśmy z uwagi na faul w ataku. Ten sam błąd popełnili rywale i wówczas wyrównał Szyszko.
Niewiele brakowało, by Biało-Czerwoni zeszli na przerwę z prowadzeniem. Na 13:12 do pustej bramki trafił Damian Przytuła, ale Argentyńczycy zdążyli odpowiedzieć przed końcową syreną.
Po zmianie stron graliśmy bramka za bramkę aż do 42. minuty, kiedy to rzut karny wykorzystał Jarosiewicz i zrobiło się 19:17. Wówczas miała miejsce pierwsza przerwa dla Argentyny, po której na 20:17 trafił Jakub Powarzyński.
Rywale złapali z nami kontakt (19:20) i grali w przewadze, ale nic z tego nie wynikło. W 50. minucie Maciej Gębala sprawił, że wróciliśmy do trzybramkowego prowadzenia (23:20). Chwilę później trafił jeszcze Paweł Paterek i trener przyjezdnych znów przerwał grę.
Jednak największą przewagę dał nam celny rzut Pietrasika (26:21). Na 4. minuty przed końcem świetną interwencją popisał się Mateusz Kornecki i już wydawało się, że tego meczu nie przegramy. Pojawiły się jednak kłopoty, gdy stratę za stratą notował Powarzyński, a rywale szybko trafiali.
Po czterech bramkarz z rzędu na minutę przed końcem Polacy prowadzili jedynie 27:26. Na nic zdał się czas dla Lijewskiego, bo nasi szczypiorniści stracili piłkę i rywale mieli szansę na remis. Nie udało im się jednak zdobyć bramki, dzięki czemu ostatecznie zwyciężyliśmy.
Biało-Czerwoni kolejny mecz towarzyski rozegrają również z Argentyną. Dojdzie do niego w piątek, 29 grudnia.
Reprezentacja Polski - Reprezentacja Argentyny 27:26 (13:13)