Co za emocje w hicie mistrzostw! Francuzi wygrali mimo świetnego popisu Chorwata

PAP/EPA / CHRISTOPHER NEUNDORF / Na zdjęciu: Dika Mem
PAP/EPA / CHRISTOPHER NEUNDORF / Na zdjęciu: Dika Mem

Pomimo doskonałej postawy bramkarza Chorwacji, Dominika Kuzmanovicia to reprezentacja Francji cieszyła się z triumfu na mistrzostwach Europy. Mecz zakończył się wynikiem 34:32 i Francuzi są o krok od półfinału.

W czwartkowy wieczór naprzeciw siebie stanęły aktualny wicemistrz świata i trzykrotny mistrz Europy - Francja oraz Chorwacja, która w 2020 lata temu zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy, ale w ostatnich latach grała nieco poniżej oczekiwań. Od początku turnieju w Niemczech obie drużyny miały idealnie taki sam bilans - po dwa zwycięstwa i remis.

Mecz między dwoma potęgami lepiej zaczęli Francuzi, którzy po bramce Mario Sostaricia prowadzili w 8. minucie 4:2. Do tego Francuzi przekraczali przepisy i grali w dwuosobowym osłabieniu. Zawodnicy z Bałkanów tego jednak nie wykorzystali i od prowadzenia Chorwatów 7:5 w 11. minucie, po bramce Nikoli Karabaticia siedem minut później to Francja prowadziła 12:9! Trener Chorwatów miał powody do pretensji, gdyż choćby po tym jak wziął czas, jego podopieczni wyrzucili po trzech sekundach piłkę w aut i do pustej bramki trafił Dika Mem.

Co ciekawe przez całą pierwszą połowę Francuzi oddali pięć rzutów na bramkę więcej, ale nie przełożyło się na skuteczność. Gdy Chorwaci zabrali piłkę rywalom, na dwie minuty przed syreną bramkę na remis rzucił Mateo Maras, dzięki czemu gracze z Bałkanów wrócili z dalekiej podróży. Obie drużyny miały przed przerwą szanse na rzucenie bramek, ale ostatecznie do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 18:18.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjemne z pożytecznym, czyli obóz w ciepłych krajach sióstr Kaczmarek

Druga połowa zaczęła się dobrze dla reprezentacji Francji, która wyszła na dwubramkowe prowadzenie, które mogło się powiększyć nawet do trzech trafień, ale kontrataku nie wykorzystał Dika Mem. Później Chorwatów ratował jeszcze Dominik Kuzmanović, który w 39 minucie miał już na swoim koncie 8 interwencji. W końcu jednak, gdy w 39 minucie kontratak wykorzystał skutecznie Dylan Nahi, Trójkolorowi prowadzili już 24:21 i Goran Perkovac poprosił o czas.

Wciąż jednak utrzymywała się minimalna przewaga Francuzów, którzy mieli 2-3 bramki zapasu nad Chorwacją. Gra bramka za bramkę była po myśli reprezentantów Francji, którzy z każdą akcją zbliżali się do końcowego triumfu. W Chorwacji doskonale grał jednak Kuzmanović i w końcu Chorwaci zaczęli odrabiać straty, ale do remisu wciąż czegoś im brakowało. Przy wyniku 27:26 Chorwaci dwa razy stracili jednak piłki w ataku i ich rywale trafiali do pustej bramki.

Kuzmanović dwoił się i troił, ale jego koledzy nie potrafili tego wykorzystać szczególnie, że w samej końcówce grali w osłabieniu. Mimo to, gdy na minutę przed końcem trafił Tomislav Kusan było 33:32. Bramkę dla Francji w newralgicznym momencie zdobył jednak Nicolas Tournat i przy wyniku 34:32, Chorwaci wzięli czas. To jednak nic nie dało i to Francuzi są o krok od półfinału.

Francja - Chorwacja 34:32 (18:18)

Francja: Bellahcene (6/25 - 24 proc.), Desbonnet (2/14 - 14 proc.) Mem 6, N.Karabatić 5, Tournat 4, Lenne 3, Remili 3, Fabregas 3, Descat 3, Nahi 2, Mahe 2, L.Karabatić 1, Porte 1 oraz Richardson, Konan.
Karne: 1/2.
Kary: 8 min.

Chorwacja: Mandić (2/15 - 15 proc.), Kuzmanović (13/31 - 42 proc.) Srna 6, Maras 4, Klarica 4, Karacić 4, Jelinić 4, Sostarić 3, Kusan 3, Cindrić 2, Nacinović 1, Glavas 1 oraz Mihić, Mamić, Lucin, Sipić.
Karne: 2/3.
Kary: 10 min.

Czytaj także: 
Argentynka w Zagłębiu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty