Gábor Császár: Najwyraźniej zostaliśmy w szatni

Pierwsza połowa sobotniego pojedynku w ramach Ligi Mistrzów pomiędzy Vive Targi Kielce i Chambery Savoie zapowiadała spore emocje do ostatniego gwizdka sędziego. Jednak po zmianie stron goście na parkiecie byli już zupełnie inną drużyną.

-Mieliśmy sporo problemów, jednak największe w pierwszych ośmiu minutach drugiej połowy - mówi rozgrywający Chambery, Gábor Császár - Nie wiem co się z nami stało. Najwyraźniej zostaliśmy w szatni.

Zgodnie z przewidywaniami największe zagrożenie, nie tylko w sobotnim pojedynku, pochodziło ze strony duetu Mariusz Jurasik-Rastko Stojković. Oglądając poczynania tej pary można odnieść wrażenie, że grają ze sobą parę dobrych sezonów, a nie dopiero trzy miesiące. Z Chambery wspólnie zdobyli 14 bramek, nie wspominając już o asystach i zarobionych rzutach karnych - Obaj to znakomici zawodnicy i to nie przypadek, że grali w Bundeslidze - kontynuuje Węgier, który nie może być zadowolony ze swojej postawy. Po spotkaniu Jurasik przyznał, że specjalnie grał na Császára, gdyż obrona nie jest jego najmocniejszą stroną - Tutaj często występuję w obronie, ale rozumiem, że Jurasik nie uważa mnie za wystarczająco dobrego - broni się zawodnik Chambery - Gramy wiele twardych spotkań tymi samymi zawodnikami i czasami potrzeba zmiany. Następnym razem, kiedy wejdę do obrony, postaram się pokazać z lepszej strony .

Najbliższą okazję do rehabilitacji Węgier będzie miał już w najbliższy czwartek. Vive uda się do nowej hali Le Phare walczyć o kolejne punkty - Teraz zagramy u siebie. Mamy trzy dni, żeby przygotować się na czwartek. Dla nas to bardzo ważny pojedynek i damy z siebie wszystko co najlepsze . Tym razem mistrzom Polski raczej nie pójdzie tak łatwo, tym bardziej, że Chambery jest pod ścianą i najbliższe spotkanie po prostu musi wygrać. Dobrej myśli jest też Császár - Gratuluję Kielcom, ale już czekam na rewanż. Ta sama drużyna, inny mecz. Będzie interesująco - zapowiada rozgrywający Chambery.

Komentarze (0)