W miniony weekend w Legionowie doszło do sporej niespodzianki. Faworyzowany KS Azoty Puławy zanotował niespodziewaną porażkę w meczu 21. kolejki ORLEN Superligi mężczyzn z przedostatnim Zepter KPR-em 39:41. Mimo że gospodarze są w bardzo trudnej sytuacji, to udało im się zanotować przełamanie.
- Był to szalony mecz, dużo emocji, bramek, myślę, że mógł się podobać. Wygrana tym bardziej cieszy, że zrobiliśmy fajną robotę z drużyną, która jest doświadczona, bardzo dobra i co roku bije się o medale. Tym bardziej cieszymy się z tego, bo niedawno mieliśmy dołek, ale cały czas się rozwijamy, pracujemy i mamy tego efekty - przyznał po zakończonym spotkaniu trener KPR-u Michał Prątnicki podczas konferencji prasowej.
Były szczypiornista doskonale zdaje sobie sprawę, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Mimo sprawienia sensacji jego podopieczni i tak są w trudnej sytuacji i tylko cud mógłby sprawić, że unikną gry w rundzie przegranych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
- Nie popadałbym za mocno w hurraoptymizm, radziłbym się skupić na dalszej pracy, następnych tygodniach, meczach. Cała drużyna włożyła dużo zdrowia i serca, żeby te trzy punkty zostały u nas - podkreślił.
Po ponad minutowej wypowiedzi pole do popisu stracił środkowy drużyny z Legionowa Mateusz Chabior. - Trener chyba wyczerpał temat - stwierdził, ale kontynuował wypowiedź.
- Ja od siebie mogę dodać, że jestem zadowolony z gry w ataku, bo większość umówionych rzeczy konsekwentnie realizowaliśmy na tle doświadczonej drużyny. Jestem bardzo zadowolony, że wygraliśmy, bardzo się cieszę, bo to pokazuje, że po porażkach na styku konsekwencją i wiarą idziemy dalej. Mam nadzieję, że się nie zatrzymamy - dodał na temat spotkania z ekipą z Puław 24-latek.
Przeczytaj także:
Nie gryzł się w język. Ostro podsumował sensacyjną porażkę