Dla beniaminka, drużyna zajmująca drugie miejsce w tabeli to nie lada wyzwanie, podopieczni Roberta Nowakowskiego zdobywają doświadczanie, które obecnie jest "towarem deficytowym" w drużynie. Według Michała Szolca, rozgrywającego i najlepszego strzelca drużyny z Zabrza, każdego z rywali należy traktować bardzo poważnie, niezależnie od tego jakie miejsce zajmuje w klasyfikacji. - Z pewnością [Wisła Płock] to drużyna pretendująca do tytułu mistrza kraju, dysponująca bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, u nas tego troszkę brakuje. Gra z takim przeciwnikiem jest dla nas dużym wyzwaniem, udało się nam "trzymać" do pewnego momentu... Nie zaprezentowaliśmy się źle jako beniaminek, cały czas zbieramy doświadczenie i miejmy nadzieję, że w II rundzie takie mecze jak ten z Płockiem zaowocują jakimś dobrym wynikiem.
Po chwili dodaje: Znajdujemy się na spadkowym miejscu w tabeli więc każdy mecz jest bardzo istotny. Najważniejsze, to żeby zdobywać punkty, a z kim i gdzie, to już stawiamy na drugim planie.
Zapytany o obawy przed tym meczem i o to, jak przełożyły się one na wynik meczu, odpowiada: Nie było jako takich obaw, wszyscy zdają sobie sprawę z tego, w czym Wisła jest mocna: ostra gra w defensywie i celny rzut z 2. linii. To raczej sprawdzona wiedza na ich temat, a nie obawy. W tym meczu udowodnili, że są w tym naprawdę bardzo dobrzy(...). Czołowy strzelec ligi jest zadowolony z gry, ale nie z jej wyniku. Bądź co bądź zdobycie 4 punktów do końca roku jest, koniecznym do spełnienia dla zabrzan, ultimatum.
Jednak jesteśmy sportowcami - zawsze walczymy o zwycięstwo. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, z kim gramy, w takich spotkaniach słaby wynik jest wkalkulowany. To jest zawsze ryzyko, skończyło się tak jak się skończyło. Szczególnie usatysfakcjonowani nie jesteśmy.