Konecczanie na własnym parkiecie co prawda ulegli BRW Stali Mielec, ale przez większość spotkania prowadzili i zostawili po sobie dobre wrażenie. Najskuteczniejszymi zawodnikami gospodarzy byli Tomasz Napierała oraz Michał Przybylski, którzy rzucili po 8 bramek.
Zupełnie inaczej wyglądało spotkanie Wisły w Opolu, gdzie sandomierzanie pojechali po trzecią wygraną z rzędu. Goście bezlitośnie obnażyli wszelkie braki wiślaków i bez problemów wygrali 33:22. Wynik spotkania nie robiłby wrażenia gdyby nie fakt, że Gwardia zajmuje ostatnią pozycję w tabeli. Zaniepokojony tym całym obrotem sprawy był zwłaszcza trener Wisły - Adam Węgrzynowski, który krótko po meczu stwierdził, że przy takim zaangażowaniu jakie zademonstrowali jego gracze w meczu z Opolu, ciężko będzie wygrać z kimkolwiek w lidze. Jedynym zawodnikiem, który zagrał na swoim poziomie był Marcin Ogrodnik, zdobywca 9 bramek.
Ostatnie wyniki oraz pozycja w tabeli, a także szersza ławka rezerwowych przemawiają za zespołem z Końskich. Jednak nie można zapominać o tym, że sandomierzanie są na własnym terenie bardzo groźni i niewygodni dla każdego przeciwnika. Na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. Poza tym trzeba pamiętać, że mecze derbowe rządzą się swoimi prawami i często potrafią zaskakiwać. W ubiegłym sezonie wiślacy na własnym parkiecie zdemolowali zespół z Końskich 39:20. A jak będzie w sobotę? Mecz SPR Wisła Sandomierz - KSSPR Końskie rozpocznie się o godz. 18.