Wygrali mimo 16-minutowego przestoju. Wielkie emocje w hali beniaminka

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Orlen Superliga / Piotr Jędraszczyk
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Piotr Jędraszczyk
zdjęcie autora artykułu

Po pierwszej połowie wydawało się, że nie będzie emocji w meczu WKS Śląsk Wrocław - Gwardia Opole. Opolanie prowadzili już różnicą sześciu bramek, ale zaliczyli 16-minutowy przestój, jednak i tak wygrali 22:20.

Na ten mecz kibice z Wrocławia czekali od ośmiu lat. WKS Śląsk, jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w historii polskiej piłki ręcznej wrócił do Orlen Superligi po tym, jak wygrał w cuglach Ligę Centralną. Na początek wrocławianie mierzyli się z Gwardią Opole. Pierwszą bramkę dla gospodarzy od powrotu do elity zdobył Wiktor Kawka, po rzucie tego samego zawodnika w 5. minucie było już 3:1 dla wrocławian. Później jednak szczypiorniści ze stolicy województwa dolnośląskiego mieli problemy z zatrzymaniem Piotra Jędraszczyka, który rzucił trzy bramki z rzędu, a także z pokonaniem Jakuba Ałaja. Bramkarz Gwardii w pewnym momencie miał nawet 60 procent obron. Gdy do bramki Śląska w 23 minucie trafił debiutujący w Orlen Superlidze reprezentant Czarnogóry Admir Pelidija, na tablicy wyników widniał rezultat 5:11. Przed przerwą wrocławianie zaczęli odnajdywać się na boisku, minimalnie zmniejszyli straty i do przerwy przegrywali 9:14. Od początku drugiej połowy spotkania Śląsk zaczął nieoczekiwanie dominować na boisku. Po dwie bramki rzucali Bartosz Nastaj i Paweł Salacz, a po celnym trafieniu obrotowego, w 39 minucie był już remis 15:15! Gwardia, która ostatnią bramkę rzuciła w 32 minucie przez długi czas nie potrafiła pokonać Bartosza Dudka. Tymczasem kolejne bramki dla wrocławian rzucili Krzysztof Gądek i Mateusz Jankowski - legenda Gwardii, która przeniosła się do wrocławskiego zespołu. Dopiero po 16 minutach bez bramki, impas opolan na 12 minut przed końcem przerwał Mateusz Wojdan. Ponownie mecz się wyrównał, a po kolejnej bramce Wojdana, na 6 minut przed końcową syreną na 19:20 trafił Mateusz Wojdan. Opolanie mogli prowadzić po chwili różnicą dwóch bramek, jednak Piotr Jędraszczyk pokonał Bartosza Dudka. Śląsk jednak nie potrafił pokonać Jakuba Ałaja, a na 2,5 minuty przed końcem bramkę na 19:21 rzucił Andrzej Widomski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!

W obu zespołach było dużo nerwowości w grze. Na minutę przed końcem przy piłce byli wrocławianie i po czasie wziętym przez Bartłomieja Koprowskiego, kontaktową bramkę rzucił Kacper Majewski i tym razem o czas poprosił Bartosz Jurecki. Kluczową bramkę dla opolan rzucił Jędraszczyk. Śląsk nie potrafił już odpowiedzieć i komplet punktów pojechał do Opola. WKS Śląsk Wrocław - Gwardia Opole 20:22 (9:14) WKS Śląsk: Dudek (14/33 - 42%), Małecki (2/5 - 40%) - Salacz 3, Mucha 3, Kawka 3, Nastaj 2, Cegłowski 2, Gądek 2, Majewski 2, Jankowski 2, Cepielik 1 oraz Kornecki, Famulski, Granowski, Kołodziejczyk. Karne: 2/2. Kary: 16 min. Gwardia: Ałaj (13/31 - 42%), Malcher (0/1 - 0%) - Jendryca 6, Wojdan 5, Jędraszczyk 5, Widomski 3, Pelidija 2, Sosna 1 oraz Łangowski, Wrzesiński, Luksa, Wandzel. Karne: 2/4. Kary: 8 min.

Czytaj także:  Industria z pewnym zwycięstwem Pierwsza misja Stanulewicz

Źródło artykułu: WP SportoweFakty