Edward Koziński: To co się dzieje, jest nie do opanowania!

Fala kontuzji, która zalała drużynę beniaminka z Wągrowca nie ustępuje. Możliwe, że w najbliższym meczu zespół Nielby zagra jeszcze w bardziej okrojonym składzie, niż ze Śląskiem Wrocław.

Najbliższy mecz ligowy szczypiorniści Nielby Wągrowiec rozegrają na własnym terenie. W hali OSIR-u podejmować będą MMTS Kwidzyn. Spotkanie 15. kolejki odbędzie się w niedzielę (13 grudnia) o godzinie 17:30. Polsat Sport przeprowadzi transmisję telewizyjną "na żywo" z tego meczu.

Oprócz kontuzjowanych: Marcina Siódmiaka, Dawida Borka, Bartosza Świerada, Łukasza Białaszka oraz Michała Janusiewicza, w zespole żółto-czarnych wciąż nie może dojść do pełni formy Jacek Szulc. Na domiar złego w czasie ostatniego spotkania ligowego ze Śląskiem Wrocław kolejny gracz nabawił się urazu - Jakub Płócienniczak.

Edward Koziński - trener Nielby: Musimy obecnie trochę zmniejszyć ilość treningów, ponieważ zawodnicy mają coraz mniej sił. Większa ilość zajęć w naszym przypadku nic nie da. Wręcz przeciwnie - spowoduje tylko „przytłumienie” graczy. W "starych" kontuzjach, czyli tych, które są od jakiegoś czasu, niestety nic się nie zmieniło. Okazało się jeszcze, że kołowy - Jakub Płócienniczak ma problemy z kostką. Mam nadzieję, że będzie w pełni zdrów do niedzieli. Do formy dochodzi powoli skrzydłowy Jacek Szulc. Choć nie jest jeszcze w pełni sprawny, to znajdzie się on na pewno w składzie z Kwidzynem. Jednakże wyjdzie na parkiet tylko wtedy, gdy zajdzie pilna potrzeba. Jestem podłamany taką ilością kontuzji... Na początku sezonu sytuacja była normalna. Ktoś od czasu, do czasu złapał jakiś uraz - to sytuacja całkiem zwyczajna. To co się dzieje u nas obecnie, jest nie do opanowania! Kontuzje, które mamy są jednak przypadkowe. Zawodnicy, których my posiadamy, nie zaistnieliby nigdy, gdyby nie "zabijali się" o każdą piłkę. Nie są to sportowcy obdarzeni jakimiś super warunkami fizycznymi, siłą rzutu itd. To są gracze, którzy aby osiągnąć zwycięstwo, muszą je po prostu wybiegać, wykonywać dużo rzutów ze spadu. "Konstrukcja fizyczna" tych zawodników nie jest zbyt mocna. Zauważyłem to w momencie, kiedy przychodzili do Nielby. Na innych graczy nie było nas stać... Wiedziałem, że jedynym sposobem gry będzie szybkość i determinacja.

W związku z wycofaniem się Śląska Wrocław z Pucharu Polski zespół z Wągrowca miał więcej czas na przygotowanie się do kolejnego meczu, niż Kwidzyn. - Zespół MMTS-u posiada również kilku kontuzjowanych. Jednak mają oni, aż dwudziestu pełnowartościowych graczy. Jeśli w ich drużynie jest czterech kontuzjowanych, to dwóch i tak do składu nie wstawią... W naszej drużynie posiadamy praktycznie tylko dwunastu graczy przygotowanych do gry w lidze. Jeśli u nas aż pięciu zawodników ma urazy, to pozostanie nam siedmiu. W wągrowieckim zespole ta sytuacja jest poważnym problemem. Kwidzyn będzie miał zdecydowanie silniejszą ławkę. Przy tym sposobie gry, gdzie trzeba dużo biegać, wyprowadzać kontry, itd. - ławka decyduje, kto ma większe szanse na wygraną. Nie twierdzę jednak, że nie mamy szans! Możemy zwyciężyć, jeśli zagramy z wielką determinacją i wszystko nam się uda! - twierdzi szkoleniowiec Nielby.

Wągrowiecki klub liczy na dobry występ w niedzielnym meczu Andrieja Frołowa - nowego rozgrywającego: - W moim pierwszym spotkaniu w żółto-czarnych barwach grało mi się bardzo dobrze. Myślę, że mój debiut w meczu ze Śląskiem Wrocław był udany. Spodobało mi się w drużynie Nielby to, że wszyscy zawodnicy walczyli do samego końca. Myślę, że najsprawiedliwszy w Dzierżoniowie byłby remis. Wągrowiecka drużyna ma ambitnych zawodników oraz trenera. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra - powiedział po środowym trening Frołow.

"Bratnią duszą" dla nowego gracza Nielby jest Alosza Szyczkow - skrzydłowy: - Nie jestem zadowolony ze swojej postawy w ostatnim meczu. Poszło mi średnio - miałem 50-cio procentową skuteczność. Ciężko było ze zmianami - na parkiecie byłem praktycznie przez cały mecz. Od kilku już spotkań gram pełen wymiar. Podłapałem też jakąś infekcję. Wszystko to wpłynęło bardzo negatywnie na koncentrację. Myślę jednak, że w kolejnym meczu - nawet z tymi kontuzjami, które posiadamy - są szanse na zwycięstwo. Mamy bardzo młody i waleczny zespół. Nie jest on może do końca "okiełznany". Przez to wydaje się, jakbyśmy grali bez koncentracji. Moim zdaniem, jest to po prostu młodzieńcza radość. Wziąłem troszkę "pod opiekę" Andrieja [Frołowa]. Znamy się jeszcze z Wisły. W czasie mojego ostatniego półrocza w Płocku ze względów zdrowotnych nie mogłem grać. W płockiej drużynie występował wtedy Frołow. Często spotykaliśmy się z Andriejem po treningach. Obecnie pomagam zaklimatyzować mu się w Nielbie. Zdaję sobie sprawę, jak trudno jest na początku, żyć obcokrajowcowi w nowym państwie. Zrobię wszystko, aby grało się mu w naszym klubie jak najlepiej. .

Komentarze (0)