Te słowa poruszą Polki. Kim Rasmussen: Walczyliśmy jak szaleni! Polska to serce i poświęcenie

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Kim Rasmussen w 2016 roku pocieszający Karolinę Kudłacz-Gloc
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Kim Rasmussen w 2016 roku pocieszający Karolinę Kudłacz-Gloc

- Polska to wielkie serce i poświęcenie. Niewiele znam takich zespołów. To coś unikalnego i przynosiło nam sukcesy. Walczyliśmy jak szaleni! - mówi nam były selekcjoner reprezentacji Polski Kim Rasmussen przed startem ME 2024 piłkarek ręcznych.

Gdy myślimy o reprezentacji Polski piłkarek ręcznych, często wracamy pamięcią do zeszłej dekady. Drużyna Biało-Czerwonych święciła wtedy swe największe sukcesy, dwukrotnie zajmując czwarte miejsce podczas mistrzostw świata w 2013 i 2015 roku. Choć pozostawał lekki niedosyt, bo medal był bardzo blisko, takie wyniki były spełnieniem najskrytszych marzeń.

Polki dokonały tego pod wodzą duńskiego szkoleniowca - Kima Rasmussena, który pracował z naszą kadrą przez sześć lat. Mimo że nasze zawodniczki kwalifikowały się później na wielkie imprezy, żaden z jego następców póki co nie nawiązał do tego świetnego czasu kobiecej piłki ręcznej w Polsce.

Z Duńczykiem, który w tym roku wrócił do Polski i podjął się pracy z Rebud KPR Ostrovią Ostrów Wielkopolski, rozmawialiśmy przed startem ME 2024. W czwartek (28 listopada) Polki zagrają z Francją, w sobotę (30 listopada) z Portugalią, a w poniedziałek (2 grudnia) z Hiszpanią. Jego słowa mogą pobudzić serca Polek do walki!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać

Małgorzata Boluk, dziennikarka WP SportoweFakty: Ruszają ME 2024 piłkarek ręcznych. Będziesz oglądać ten turniej?

Kim Rasmussen, selekcjoner reprezentacji Polski piłkarek ręcznych w latach 2010-2016: W klubie mamy bardzo intensywny okres i będę bardzo zajęty, ale obejrzę tyle meczów, ile to możliwe. Na pewno będę dokładnie śledzić mecze Polek, ponieważ dalej mają specjalne miejsce w moim sercu. Także Danię i Węgry, czyli kraje, gdzie zostawiłem swoją energię. Moja drużyna jest teraz priorytetem, ale oczywiście będę oglądał tyle spotkań, ile tylko zdołam.

Wspominałeś w przeszłości, że jesteś "handballowym nerdem". Wciąż aktualne?

Tak, można tak powiedzieć. Żyję i oddycham piłką ręczną. Przywiązuję bardzo dużą wagę do szczegółów. Zawsze patrzę, w którą stronę zmierza gra. Nowe pomysły, nowe rozwiązania, nowe możliwości. Były takie czasy w piłce ręcznej, że każdy zespół grał tak samo lub prawie tak samo, a ja cały czas szukam inspiracji oraz nowych doświadczeń. Patrzę, kto wnosi coś nowego. Kto ma odwagę, żeby to robić. Cały czas szukam nowych trendów, o ile będą, ale będę miał oczy otwarte i mam nadzieję, że znajdę nowe inspiracje, śledząc wszystkie mecze na najwyższym poziomie.

Mówiłeś, że Polska ma specjalne miejsce w twoim sercu. To był najlepszy czas w twej trenerskiej karierze?

Jeśli spojrzysz na naszą podróż, rezultaty, relację, jaką miałem z drużyną to tak - jest to mój topowy moment w mojej karierze trenerskiej. To był wyjątkowy czas. Gdy przejąłem polską drużynę w 2010 roku była na dnie, można powiedzieć, a później dwukrotnie osiągnęliśmy półfinał mistrzostw świata i w moich ostatnich czterech latach czterokrotnie zakwalifikowaliśmy się na imprezy mistrzowskie. Poznałem bardzo dobrych przyjaciół. Te wspomnienia nigdy nie znikną. Czasem, w cięższych chwilach, potrzebujesz tych wszystkich wspomnień, przypomnieć sobie o tych wszystkich dobrych rzeczach. A wspomnienia związane z Polską i ta podróż zawsze będą w moim top.

Dalej pozostajecie w kontakcie?

Media społecznościowe sprawiają, że bardzo, bardzo łatwo jest utrzymywać kontakt - może nie w dużym stopniu, ale od czasu do czasu napisać coś krótkiego, zapytać, co słychać, i tym podobne. Więc tak, nadal mam kontakt z niektórymi zawodniczkami, ale głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych, tak jak większość ludzi na świecie.

Byłeś trenerem Polek przez sześć lat. Co szczególnego charakteryzuje nasz zespół? Na przykład Brazylia to radość i wiara, a Polska?

Myślę, że Polska to wielkie serce i poświęcenie. Zostawiają krew na boisku. Możemy powiedzieć, że dziewczyny, kiedy naprawdę w coś wierzą, oddają się w pełni - sobie nawzajem, trenerowi, projektowi i swojemu krajowi. Niewiele znam zespołów, które mają takie podejście. Oczywiście, wszyscy walczą dla swojej drużyny i swojego kraju, ale jeśli miałbym wskazać jedną cechę wyróżniającą polską drużynę, to byłoby to właśnie serce i poświęcenie, z jakim podchodzą do gry. To coś unikalnego i to przyniosło nam sukcesy.

Nie był to piękny handball. Polska piłka ręczna nie przypominała widowiskowej gry Norweżek czy innych czołowych zespołów. Ale jedno było pewne - walczyliśmy jak szaleni i nikt nie lubił grać przeciwko Polsce. Nasze największe sukcesy zawsze opierały się na tej postawie, bardzo silnej obronie i bramkarkach, które w kluczowych momentach potrafiły rozegrać fenomenalne mecze. Mieliśmy wspaniały czas.

Co Polki mogą osiągnąć podczas Euro? Zagramy z Francją, Portugalią i Hiszpanią.

To niebezpieczna grupa. Polska ma tego samego trenera od kilku lat, dzięki temu mają wypracowane zasady i systemy gry. Obecnie Polki, grając z drużynami spoza czołowej szóstki, są bardzo trudnym przeciwnikiem. Są dobrze zorganizowane i mają indywidualne umiejętności. Ich defensywa jest prawdziwym wyzwaniem, jednocześnie można powiedzieć, że Polska nie należy do czołówki. Patrząc na wszystkie inne drużyny z szerokiej "grupy środkowej", z którymi rywalizują, Polska równie dobrze może zająć siódme miejsce, jak i czternaste.

Jeśli chodzi o Portugalię, przypomina to scenę z dobrego westernu, gdzie ktoś z hukiem kopie w drzwi do baru i wchodzi do środka, mówiąc: "cześć, oto jesteśmy". Jednak w ostatnich latach ich poziom gry spadł. Myślę, że system pracy Arne Senstada i jego zawodniczek sprawi, że Polki poradzą sobie z Portugalią bez większych problemów.

A Hiszpania?

Hiszpania to największa niewiadoma. Przez ostatnie lata wyglądała fatalnie, grając bardzo słabą piłkę ręczną. Ale ostatnio w turnieju towarzyskim pokonała Francję i wygrała cały turniej. To sprawia, że trudno je jednoznacznie ocenić. To, co pokazały przez ostatnie dwa lata, było bardzo, bardzo złe, ale jeśli ten turniej okaże się punktem zwrotnym i początkiem zmian, może to być nowe otwarcie dla tej drużyny.

Hiszpanki mają bardzo inteligentnego trenera, Ambrosa Martina. Mimo to uważam, że Polska będzie faworytem w meczu z Hiszpanią. Polki wiedzą, co mają robić, każdy zna swoje zadania, podczas gdy w hiszpańskiej kadrze panuje pewien chaos. Stabilność Polski daje im przewagę - oceniam ich szanse jako 60-40 na korzyść Polek. Mam nadzieję, że uda im się to wykorzystać.

I Dania oczywiście, która celuje w złoto. Na szczęście dla was z Kristiną Jorgensen, której kontuzja nie okazała się poważna.

Jeśli Dania miałaby przystępować do mistrzostw bez celu zdobycia medalu, to myślę, że federacja, trenerzy i drużyna powinni się zatrzymać i zastanowić, ponieważ Dania ma tak ogromny potencjał, że za każdym razem musi być uważana za jednego z głównych pretendentów do podium. Wspominając Kristinę Jorgensen - tak, może odegrać ważną rolę, zwłaszcza w sytuacjach, gdy gra się siedem na sześć czy sześć na pięć. Jednak w tym turnieju Dania pokaże nowe oblicze, które może być trudne do rozpoznania. W składzie zobaczymy Helenę Elver i Mię Hojlund, które są w niesamowitej formie - w formie życia.

Te zawodniczki będą grały tak szybko, agresywnie i dynamicznie, że wiele drużyn poczuje się, jakby zostały zmiażdżone młotem. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak zagrają, ponieważ mają ogromną siłę w pojedynkach jeden na jeden, co w połączeniu z niesamowitymi bramkarkami, solidną obroną i skutecznymi kontratakami sprawia, że stanowią ogromne zagrożenie. Myślę, że świat piłki ręcznej jeszcze nie widział Heleny Elver w jej najlepszej formie, ale w tym turnieju może to się zmienić. Warto zwrócić uwagę na duńską drużynę podczas tych mistrzostw.

Jeśli Dania zdoła wprowadzić odrobinę więcej cynizmu i twardości - w najlepszym tego słowa znaczeniu - czyli nieustępliwego dążenia do zwycięstwa i wykańczania przeciwnika, kiedy ten jest w tarapatach, to myślę, że mają ogromną szansę. Brakowało im czasami stabilności w tych aspektach, ale jeśli teraz to poprawią, Dania może po raz pierwszy od wielu lat zdobyć złoto.

Byłeś zaskoczony, że w składzie zabrakło Sandry Toft? To żywa legenda i stało się to tak nagle!

Tak, jest legendą, ale nie, to mnie nie zaskoczyło. Sandra wciąż jest dobrą bramkarką, ale wiek zaczyna działać na jej niekorzyść. Powinna grać w reprezentacji tylko wtedy, jeśli byłaby znacznie lepsza od pozostałych. Tymczasem mamy dwie młode bramkarki, które regularnie świetnie spisują się w Lidze Mistrzyń i na najwyższym poziomie. Do kolejnych igrzysk olimpijskich zostały cztery lata, a nie widzę Sandry Toft jako części duńskiej drużyny na IO w 2028 roku. Dlatego myślę, że to naturalna i słuszna decyzja, aby po jednych igrzyskach dać szansę młodej bramkarce - Annie Christensen, na zdobycie doświadczenia. Na 99 procent to właśnie ona będzie w składzie na kolejne igrzyska.

Od jakiegoś czasu chciałeś spróbować swoich sił jako trener męskiej drużyny. Czy jesteś zadowolony z tej decyzji?

Tak, jestem bardzo zadowolony. To była świetna decyzja, która pozwoliła mi zdobyć nowe doświadczenie. Piłka ręczna to piłka ręczna, ale są drobne różnice, a myślę, że w tym momencie było to dobre dla mojej kariery i mojej pasji jako trenera. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę trenować mężczyzn. To jednak nie oznacza, że przestałem interesować się kobiecą piłką ręczną. Trenowałem kobiety przez 25 lat, więc kto wie, co przyniesie przyszłość? Na ten moment jednak jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony z decyzji o prowadzeniu męskiej drużyny w Ostrowie Wielkopolskim.

Jakie dostrzegasz różnice między trenowaniem kobiecych zespołów a tych męskich?

To pytanie pada często, ale muszę być ostrożny z odpowiedzią. Jedna z dużych różnic to dieta. W przypadku mężczyzn nie muszę martwić się o wegańskie, bezglutenowe czy bezlaktozowe opcje - wszyscy jemy to samo. W drużynach kobiecych wygląda to zupełnie inaczej. Na poziomie indywidualnym kobiety często bardziej dbają o siebie, swoje ciała i dietę. To drobna różnica, ale zauważalna.

Jeśli chodzi o samą grę, to można powiedzieć, że to dwa różne sporty. Gra mężczyzn jest bardziej dynamiczna i siłowa niż kobiet, co całkowicie zmienia koncepcję piłki ręcznej. Niemniej przez lata uwielbiałem oglądać zaangażowanie kobiet w projekty i treningi. Kobiety dają z siebie absolutnie wszystko, kiedy ufają w dany projekt.

Atmosfera w drużynie męskiej jest bardziej swobodna - można więcej żartować, a humor bywa bardziej sarkastyczny. Mężczyźni nie biorą wszystkiego do siebie i potrafią śmiać się z siebie nawzajem. To chyba największa różnica. Zauważyłem też, że samokrytyka u mężczyzn jest bardziej widoczna - biorą większą odpowiedzialność za swoje błędy. Ale to są drobne szczegóły, bo większość trenowanych przeze mnie kobiet doskonale wiedziała, co robi dobrze, a co źle, i co chce poprawić.

Masz jeszcze jakieś marzenia jako trener?

Być szczęśliwy.

W Polsce? Można powiedzieć, że to twój drugi dom?

Tak, można powiedzieć, że to moje drugie miejsce po mojej ojczyźnie, bo to tutaj pracowałem najdłużej poza swoim krajem. Polska bardzo się rozwinęła od czasu, gdy zacząłem tu pracę w 2010 roku. Ludzie są sympatyczni, uprzejmi, a sam kraj zrobił ogromne postępy. Czuję się tu bardzo dobrze. Lubię żyć w Polsce i pracować z dobrymi ludźmi oraz świetnymi zawodnikami w drużynie. Nie mogę powiedzieć, że czuję się tu jak w domu, bo Dania zawsze będzie moim domem, ale zdecydowanie czuję się tu bardzo komfortowo.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty