Początek tego spotkania rozpoczął się od zdecydowanej ofensywy jeleniogórzanek, które po niespełna 3 minutach prowadził już 3:0 z akademiczkami z Lublina, ten początek to tak na prawdę jedyny okres w którym można było bić brawo, później to prawdziwy anty-handball w wykonaniu obu ekip. Niecelne rzuty, przestrzelone karne, błędy kroków, podania do przeciwniczek, można tego wymieniać bez końca. Do poziomu gry dołączyły także sędziny, które również popełniały seryjnie pomyłki w swoim fachu. W 15. minucie po golu Angeliki Wasiucionek podopieczne Mirosława Urama prowadziły już 9:3 i zapachniało niespodzianką w tej kolejce. Po złym początku do pracy wzięła się drużyna z Koziego Grodu, która skrzętnie wykorzystywała straty w ataku Finepharmu. Po siedmiu z rzędu kontratakach, przyjezdne zdobyły zaledwie 4 bramki, niewykorzystane sytuacje wprawiały we wściekłość trenera UMCSu. Ostatnie uderzenie pierwszej poły spotkania należało do Iwony Kot, która atomowym rzutem pokonała Katarzynę Demiańczuk, zmniejszając tym samym dystans do gospodyń. Na przerwę zawodniczki schodziły do szatni przy stanie 14:11 dla Jeleniej Góry.
Druga odsłona to nadal fatalna gra w ataku obu drużyn. Faworyzowane Lublinianki nie potrafiły sobie poradzić z agresywną obroną gospodyń, lecz te także nie miały szans na przedarcie szczelnej defensywy UMCSu. Obie ekipy postawił na grę 1 na 1, licząc na rzuty karne. Nie zawiodły się, bowiem słabo spisujące się tego wieczoru sędziny, łapały się na cwaniactwie zawodniczek, które po lekkim dotknięciu obrony padały na parkiet jak porażone, przez co wywalczały upragnione "siódemki". Nie podobało się to na pewno kibicom zgromadzonym w jeleniogórskiej hali. Co chwilę było słuchać jęk niezadowolenia z postawy obu ekip, które później przeradzało się w salwy śmiechu. Lublinianki miały jeszcze szanse na wygranie tego spotkania. W 46 minucie po golu Kingi Tess, dogoniły przeciwniczki do jednobramkowej straty, 21:20, lecz nie potrafiły przeważyć szali zwycięstwa na swoją stronę. Końcówka meczu to szybkie akcje Finepharmu, który nie pozwolił sobie na odebranie wygranej.
Jeleniogórzanki wygrały zasłużenie, lecz pozostaje niesmak za styl w jaki to zwycięstwo zostało wywalczone, lecz jak mówi stare przysłowie: "Zwycięzców się nie ocenia", najważniejsze są dwa punkty i przedłużenie nadziei o pierwszą czwórkę 1 ligi.
MKS Finepharm Jelenia Góra - UMCS Lublin 31:26 (14:11)