Kwidzynianie po rozegraniu piętnastu spotkań, plasują się na 4. miejscu, w walce o mistrzostwo Polski. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego i Krzysztofa Kotwickiego na swoim koncie mają dziewięć zwycięstw, jeden remis oraz aż pięć porażek. Z pewnością można stwierdzić, iż MMTS nie zanotował "wymarzonego" startu do rundy rewanżowej, a to za sprawą wysokiej przegranej z Travelandem Społem Olsztyn 33:21 (17:10) oraz remisem ze znakomicie spisującym się beniaminkiem - drużyną Nielby Wągrowiec 30:30 (13:13). Zastanawiający jest fakt, że zawodnicy z Dolnego Powiśla potrafią wygrać z tak renomowanym zespołem, jak Wisła Płock, a przegrywa "dwunastoma" ze wspomnianym Travelandem. Drugi szkoleniowiec Kwidzyna - Krzysztof Kotwicki - komentuje to w ten sposób: - Chciałbym jeszcze przypomnieć mecz z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, gdzie trzy dni wcześniej graliśmy bardzo przyzwoity mecz, wygrywamy wysoko i potem nie wiadomo co się dzieje. Trener kwidzyńskich golkiperów z powodu choroby, nie mógł być obecny w Olsztynie, jednak z relacji wie, że jest to rzecz niewytłumaczalna: - Zawodnicy wychodzą na boisko i jest tak, jakby grał zespół juniorów, z drużyną z ekstraklasy. Można stwierdzić, że wynik 9:0 nadaje się do Księgi Rekordów Guinnessa.
Na myśl nasuwa się jedyna "teoria" - MMTS Kwidzyn jest bez formy: - Niepocieszające jest to, że nie mamy formy, natomiast kwestią dnia jest nasza gra na parkiecie. Wydaję mi się, iż przyczyna siedzi w głowach graczy z Kwidzyna. Równie dobrze można by rzucić monetą - wypadnie orzeł - gramy dobrze, wypadnie reszka - gramy słabiej. Mam trochę niedosyt tego, jaka panuje atmosfera wokół słabych występów. Chcę przytoczyć fakt, iż MMTS zdobył bardzo dużo punktów w tej rundzie, przez cały czas ocieramy się o trzecie - czwarte miejsce. Oczywiście, nie zaprzeczam, że zdarzyła się porażka, za którą trzeba się wstydzić, ale to nie jest żadna tragedia. Nie można robić z tego trzęsienia ziemi. Słyszałem różne komentarze o zmianie sztabu szkoleniowego i innych rzeczy. Przypominam zeszły sezon, początek był bardzo zły. Były zebrania z zarządem, kibicami, wszyscy spisywali nas na straty, a zakończyło się brązowym medalem. Taki jest sport, rozgrywki rozpoczną się dopiero w fazie play-off. My musimy się martwić i niwelować wpadki, takie jak na przykład mecz z Travelandem Społem Olsztyn. W meczu z Wisłą Płock udowodniliśmy, że potrafimy grać.
"Rzut monetą", czyli wahania formy MMTS. Załamanie formy kwidzynian prawdopodobnie związana jest ze sferą psychiczną. W związku z tym, czy sztab szkoleniowy, nie zastanawiał się nad wprowadzeniem do zespołu psychologa? - Tu się zaczyna wróżenie z fusów. Jak wiadomo budżet klubu, jaki jest, taki jest - na razie jest wszystko w porządku, ale trzeba powiedzieć szczerze, iż to wszytko dopinane jest na ostatni guzik - są to dodatkowe koszta. Na pewno z czasem warto o tym pomyśleć, jednak kiedy nie ma psychologa, to my - trenerzy - musimy spełnić tę rolę. Mimo porażek musimy stworzyć dobrą atmosferę. Zawodnicy mówią, że pomimo przegranej nie można za to nas napiętnować w taki sposób, jak robią to kwidzyńscy kibice. Przyznajemy się, graliśmy słabo, ale są jakieś granice.
Do końca rundy zasadniczej pozostało zaledwie siedem spotkań, a w kadrze brakuję drugiego bramkarza - Artura Gawlika. W starciu z Wisłą Płock pierwszy golkiper - Sebastian Suchowicz nie miał swojego dnia, natomiast Miłosz Jedowski pokazał, że kiedy jest się z ekstraklasie, należy to udowodnić. - Sebastian Suchowicz musi mieć dobrego zmiennika, takiego jak Artur Gawlik. Moim zdaniem całego meczu bramkarz nie jest w stanie zagrać na 100% swoich możliwości. Miłosz Jedowski to golkiper wchodzący, odbił kilka bardzo ważnych piłek, ale w końcówce musiał "uznać" wyższość nad bardziej wypoczętym Suchowiczem. Broniący "Suchy" bez obciążenia psychicznego wspomógł swój zespół efektownymi paradami, co ułatwiło doprowadzenie do zwycięstwa.
Pozostaje jeszcze wspomnieć o kontuzjowanych między innymi o kapitanie kwidzynian, który w ostatnim czasie, nie był obecny na parkietach polskiego szczypiorniaka. Maciej Mroczkowski wystąpił w meczu z Travelandem Społem Olsztyn i po tym starciu po raz kolejny narzekał na ból kontuzjowanej nogi. - W spotkaniu z Wisłą Płock nie był wpisany w protokół, ponieważ nie wiadomo było, kiedy kontuzja ponownie odezwie się. Na szczęście do tego nie doszło. Po szczegółowych badaniach nic nie wyszło, ale skoro go boli, to jednak coś musi się dziać. W przerwie świąteczno-noworocznej trzeba to dobrze zdiagnozować i doprowadzić do pełni zdrowia. Mamy nadzieję, że po tej przerwie wróci również Michał Waszkiewicz oraz wspomniany wcześniej Artur Gawlik. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć szybkiego powrotu do zdrowia i odszukania zagubionej formy.