Remigiusz Lasoń (Azoty Puławy): Gra zabrzan nie była dla nas wielkim zaskoczeniem. Uważam, że bardzo słabo zagraliśmy pierwszą część spotkania, ospale, bez jakiejkolwiek zadziorności. Trochę za bardzo zrzuciliśmy winę na sędziów, a przecież to jest piłka ręczna, więc sędziowie mają swoje zdanie, do którego trzeba się dostosować. Zabrze zagrało bardzo dobrze w obronie. Fajnie, skutecznie w bramce zagrał Sebastian Kicki. W ataku zagrali podstępnie, grali pewne piłki, a to nas wybijało z rytmu, bo chcieliśmy je jak najszybciej przejmować.
Marek Kąpa (drugi trener NMC Powen Zabrze): Stawka meczu była bardzo duża, wygrana jest zasługą całego zespołu, każdy coś się do niej przyczynił. Nawet jeżeli któryś z zawodników coś popsuł, to robił to w dobrej wierze. Zagraliśmy bardzo mądrze w ataku i była bardzo fajna obrona, zmusiliśmy przeciwnika do trudnej gry kombinacyjnej. W pierwszej połowie Azoty rzuciły nam tylko 9 bramek, a w przeciągu całego meczu 25, a przecież oni średnio rzucają w spotkaniach ponad 30 bramek innym zespołom. Oczywiście jest się z czego cieszyć!
Mateusz Kus (Azoty Puławy): Spotkanie oceniam jako mecz walki, ale i też mecz błędów. Popełniliśmy ich dużo w ataku, zmarnowaliśmy wiele "setek", zrobiliśmy też trochę głupich kar. Mierzymy jak najwyżej, mamy nadzieję iż będziemy "w czubie", ale jak pokazało to spotkanie - wszystko może się zdarzyć.
Mariusz Kempys (NMC Powen Zabrze): Na pewno jesteśmy zadowoleni z wyniku. Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, zaskoczyliśmy Azoty wyprowadzaniem kontr. W poprzednich meczach brakowało nam właśnie tego, że rzucamy bramki z kontry, takie w drugie tempo, tym właśnie dziś udało się nam zaskoczyć rywali. Był to mecz jak każdy inny, co prawda można było powiedzieć, iż jest to spotkanie ostatniej szansy, ale już wcześniej zagraliśmy mecze o podobnej stawce. Poza tym, przecież zagramy jeszcze wiele takich spotkań w tym sezonie...
Maciej Sieczkowski (Azoty Puławy): Gra NMC niczym szczególnym nas nie zaskoczyła. Wbrew pozorom, nie było tak źle. Mecz był bardzo wyrównany, ale był zarazem meczem walki, spodziewałem się tego, przecież zabrzanie walczą teraz o "życie".