SPR Sośnica Gliwice zostanie w Orlen Superlidze kobiet. Podopieczne Michała Kubisztala przegrały co prawda ostatnie spotkanie w Kaliszu i znalazły się na 9. miejscu w tabeli, ale z udziału w barażach zrezygnował klub z Radomia.
Na trybunach w Hali Sportowo-Widowiskowej Kalisz Arena pojawiło się zaledwie 217 osób (pojemność hali wynosi 3064). A mowa o meczu o być albo nie być dla kaliszanek w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trener SPR Sośnica podniósł ten problem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
- Szkoda, że frekwencja na meczach piłki ręcznej kobiet ostatnio jest taka sobie, delikatnie rzecz ujmując. Uważam, że warto chodzić na takie mecze, bo nie brakuje emocji i charakteru. Życzyłbym sobie, żeby frekwencja trochę podskoczyła - przyznał po zakończeniu spotkania.
- To był mecz walki. Obie drużyny wyłożyły wszystkie karty na stół i zagrały z ogromnym sercem. Błędy myślę, że brały się z tego, że oba zespoły wiedziały o ciężarze tego meczu i stąd taka gra falami - dodał szkoleniowiec.
Jeszcze słabiej pod tym względem było w Chorzowie, przy okazji równolegle odbywającego się spotkania. Tam mecz oglądało tylko 150 osób.
W grupie spadkowej najlepszą frekwencję zanotowano w meczu 21. kolejki w Koszalinie. Spotkanie z KPR Ruch Chorzów obejrzało 550 widzów. Najgorzej natomiast było podczas meczu SPR Sośnica z Energa Szczypiorno, gdzie pojawiło się... 90 osób.