Pomimo tego, że spotkanie z mistrzyniami Polski zaplanowano na poniedziałek, w hali przy ul. Sportowców zjawiło się sporo kibiców. Rozegrany zaledwie dwa dni wcześniej mecz z KPR Jelenia Góra nie napawał optymizmem, jednak kibice wierzyli, że ich ulubienice wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności i utrą nosa faworytkom.
Niestety owe niewielkie nadzieje umarły wraz z gwizdkiem rozpoczynającym spotkanie. Nie minęło nawet 60 sekund, a na tablicy widniał wynik 0:2. Miejscowi fani dopingiem próbowali pomóc swoim zawodniczkom, jednak i to na nic się zdało. W 5 minucie wynik brzmiał 1:5 i tylko najwierniejsi kibice wierzyli w zmianę obrazu gry - a co za tym idzie - także wyniku.
Na nieszczęście gospodyń kolejne minuty rozwiały wszelkie nadzieje. Po kwadransie miejscowe przegrywały różnicą 8 bramek i zagadką były jedynie rozmiary zwycięstwa zawodniczek trenera Gościńskiego. Drużyna z Lublina grała "kosmicznie". Raz po raz kolejne ataki rozbijały dziurawy bielszowicki mur. Włodek, Małek i Marzec nieustannie bombardowały bramkę miejscowych, najczęściej nie dając szans czy to Weronice Mieńko czy to Iwonie Muszioł. Zgoda wyglądała na zespół kompletnie rozbity. Nieporadna gra tak w ofensywie jak i w defensywie była widoczna aż nadto, na tle świetnie zorganizowanych lublinianek. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się wysokim prowadzeniem mistrzyń Polski 20:9.
Druga odsłona spotkania miała dokładnie taki sam przebieg. Trener Gościński dokonał kilku zmian w składzie, chcąc dać odpocząć swoim najlepszym zawodniczkom. Zmiany w lubelskiej ekipie nie wpłynęły negatywnie na grę zespołu. Wręcz przeciwnie! Alina Wojtas, która pojawiła się na parkiecie po przerwie uprzykrzała życie swoim rywalkom notorycznie, a co ważniejsze skutecznie. Nie zamierzała jej ustępować Kamila Skrzyniarz, która nie dość że skutecznie wykańczała akcje koleżanek, to jeszcze dobrze grała w defensywie. Na nieszczęście kibiców, Zgoda również nie zmieniła swojego stylu gry. Na boisku pojawiły się Obruśnik i Sikorska, jednak ani one ani pozostałe zawodniczki nie były w stanie nawiązać walki z mistrzyniami. Sfrustrowane własną nieporadnością gospodynie, często indywidualnie próbowały przebić się przez lubelski mur. Najczęściej kończyło się to faulami ofensywnymi, a gdy już udało się oddać strzał na drodze stawała znakomita w bramce Justyna Jurkowska. Ostatecznie podopieczne Dariusza Olszewskiego poległy na własnym parkiecie w stosunku 23:38. Przewaga zawodniczek SPR od początku do końca nie podlegała dyskusji, a zwycięstwo było w pełni zasłużone. Dzięki niemu lublinianki wróciły na fotel lidera wyprzedzając o jeden punkt Zagłębie Lubin, jednak "miedziowe" mają jeszcze jedno spotkanie do rozegrania. Tymczasem Zgoda zaliczyła druga porażkę z rzędu, po której nie łatwo będzie jej się pozbierać. Bielszowiczanki kolejny mecz rozegrają w Wrocławiu, z tamtejszym AZS-em.
Zgoda Ruda Śląska - SPR Lublin 23:38 (9:20)
Zgoda: Muszioł, Mieńko - Gleń 8/6; Tarnowska 2; Jasińska 1; Sikorska; Świszcz 3;
Cebula 1; Karwacka; Mrozek 1; Krzymińska 1; Kucińska 2; Obruśnik 3; Weselak 1
Kary: 14 min.
Trener: Dariusz Olszewski
SPR: Jurkowska, Sadowska - Malczewska 3; Małek 4; Włodek 7/1; Majerek 4; Marzec 4; Wolska 2; Wojdat; Repelewska 1; Skrzyniarz 4; Pchacz 1; Mihdaliova 1; Wojtas 7
Kary 8 min.
Trener: Grzegorz Gościński
Sędziowie: Eichler i Kierczak (obaj Kraków)
Widzów: ok. 250.