W gdańskim klubie jest źle cały czas - I część rozmowy z Danielem Waszkiewiczem, trenerem AZS AWFiS Gdańsk

AZS AWFiS Gdańsk przegrał w pierwszym po przerwie meczu ekstraklasy piłki ręcznej z MMTS-em Kwidzyn 26:29. Po spotkaniu rozmawialiśmy z trenerem Danielem Waszkiewiczem.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: W meczu z MMTS-em AZS AWFiS Gdańsk grał najpierw nieźle, potem bardzo słabo, a na końcu znakomicie. Z czego to wynikało?

Daniel Waszkiewicz: Trudno powiedzieć. W sobotę popełniliśmy bardzo dużo prostych błędów, które Kwidzyn wykorzystał poprzez szybki atak, zdobywając łatwe bramki. Było ich zbyt dużo. Dopiero pod koniec zaczęliśmy grać mniej więcej swoją grę, czyli dobrze w obronie i kontrataki. To było jednak zdecydowanie zbyt późno.

W przeciwieństwie do niektórych poprzednich spotkań można chyba pochwalić prawą stronę...

- Trudno kogokolwiek chwalić, jeśli się przegrywa. Zawiedliśmy jako zespół i trzeba wyciągać wnioski, żeby grała cała ekipa, a nie tylko jedna strona.

Przed wami kolejny mecz o życie w Głogowie.

- My cały czas gramy o życie, więc to nic nowego dla nas. Teren w Głogowie jest bardzo trudny. Rzadko się tam wygrywa, ale może tym razem?

Z wiadomych powodów nie miał pan przez dłuższy czas kontaktu ze swoimi podopiecznymi. Jak po tej przerwie wyglądają oni fizycznie?

- Z Leszkiem Biernackim mamy do siebie pełne zaufanie i nie ma czegoś takiego, że kogoś z nas nie ma. Pracujemy bardzo podobnie i nie ma między nami różnic. Chłopcy fizycznie dobrze się prezentowali, ale szwankowała głowa. To jest najgorsze, bo w pewnych sytuacjach, gdzie trzeba było wybrać prostszy wariant, oni wybierali ten skomplikowany i nie przynosiło to efektów.

Zawodnicy AZS AWFiS przyznają, że są ogromne problemy organizacyjne w klubie. Jest jeszcze gorzej niż w ubiegłym roku?

- Trudno mi ocenić, w gdańskim klubie jest źle cały czas. Lepiej, żeby wszystko powiedzieli zawodnicy, ale... po prostu jest źle.

Podobne problemy do pańskiego zespołu ma mieszczący się kilka kilometrów od hali AWF-u gdański Stoczniowiec. Prezes Kostecki ogłosił, że zostanie stworzona sportowa spółka akcyjna, aby była ona odłączona od wielosekcyjnego klubu. Czy to rozwiązanie mogłoby być dobre także dla piłki ręcznej?

- Sportowa spółka akcyjna musi mieć pieniądze. Nie wiem skąd prezes Kostecki je weźmie. Pomysł jest dobry, ale wszystko rozbija się o finanse.

Mogłoby to jednak doprowadzić do tego, że sekcja miałaby nowy zarząd...

- Zarządów zawsze jest dużo. Chodzi jednak o to, aby zarząd organizował pieniądze, a z tym bywa różnie.

Chyba jedyną dobrą sprawą w AZS-ie jest to, że jest gdzie prowadzić treningi i rozgrywać mecze...

- Gdyby nie uprzejmość Akademii Wychowania Fizycznego i jej rektora, to tego zespołu już dawno by nie było.

W Gdańsku wciąż kilku zawodników czeka na zatwierdzenie do gry...

- My też czekamy. Niestety nie wiem, kiedy to się wyjaśni.

Czy mogliby oni wnieść coś do zespołu?

- Jeżeli zawodnik ćwiczy z nami od pół roku, to wypadałoby, żeby nam pomagał. Trudno powiedzieć, czy taki gracz miałby znaczenie dla siły drużyny, ale na pewno by się nam przydał. W tej chwili gramy w 12-13 i dwa miejsca są wolne.

W drugiej części rozmowy Daniel Waszkiewicz opowiada między innymi o przyszłości piłki ręcznej, a także przedstawia swoje wrażenia z mistrzostw Europy, na których był drugim trenerem kadry.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×