Po raz kolejny potwierdziła się zasada, że w spotkaniach z zespołami z najwyższej półki zwycięstwa są możliwe tylko wtedy, kiedy uniknie się długich przestojów w grze. Podopieczni Bogdana Wenty w rozgrywkach polskiej ekstraklasy niejednokrotnie takie przestoje mieli, jednak unikali kary ze strony przeciwników. W rozgrywkach Ligi Mistrzów poprzeczka jest jednak zawieszona bardzo wysoko.
Porażka z węgierskim zespołem nie zmieniła sytuacji Vive. Kielecki zespół zagra w 1/8 finału. Po spotkaniu Vive z Veszprem obie strony jednym głosem podkreślały, że jest im obojętne to, z kim zagrają w kolejnej fazie rozgrywek. Po pierwsze Veszprem czuje się na tyle mocny, że nie obawia się żadnej drużyny, która zajęła czwarte miejsce w grupie. Z kolei w Vive wiedzą, że szanse w starciu z jakimkolwiek teamem z drugiego miejsca są niewielkie. Wiadomo, że Vive trafi na kogoś z trójki: Czechowskie Niedźwiedzie, HSV Hamburg, FC Barcelona.
Najsłabszym zespołem z tej trójki wydają się być Rosjanie. Ich przyjazd byłby jednak małym sukcesem marketingowym. Z kolei FC Barcelona i tak przyjedzie do Polski (w sierpniu na spotkanie towarzyskie). Trener Bogdan Wenta chciałby zagrać z HSV Hamburg z braćmi Lijewskimi w składzie. - Fajnie by było z nimi zagrać i dać "Lijkom" po tyłku - żartuje na łamach Przeglądu Sportowego Wenta.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.