Reprezentacja Polski po dwóch meczach eliminacyjnych zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i jej szanse na awans do turnieju głównego są już czysto teoretyczne. Katastrofalne porażki z Czarnogórą (21:31 w Lublinie) i ze Słowacją (28:32 w Hlovecu) spowodowały, że tak zespół, jak i trener Krzysztof Przybylski postawieni zostali pod ścianą. - Ustaliliśmy z prezesem związku Andrzejem Kraśnickim, że jeśli reprezentacja nie zdobędzie punktów przeciwko Rosjankom, to oddam się do dyspozycji zarządu - przyznaje trener w wywiadzie udzielonym Przeglądowi Sportowemu.
Najbliższe przeciwniczki Polek należą do najlepszych zespołów na świecie. To siedmiokrotne (licząc także ZSRR) mistrzynie świata, które od 2005 roku nie schodzą z najwyższego stopnia podium. Są to również aktualne wicemistrzynie olimpijskie i brązowe medalistki mistrzostw Europy. Nietrudno więc wskazać faworytki środowej potyczki. - W sporcie czasem zdarzają cię niespodzianki - pociesza się trener Przybylski.
Niestety w kadrze zabrakło kilku najbardziej doświadczonych, na arenie krajowej i międzynarodowej, zawodniczek. Nie jest to jednak nowość, ponieważ za kadencji obecnego selekcjonera takie sytuacje miały miejsce wielokrotnie. - Nie chcę już dłużej tego komentować, bo nikogo nie należy zmuszać do gry w reprezentacji i nie zapobiegną temu nakazy lub kary. Cenię szczerość i lepiej, że faktycznie niektóre zawodniczki powiedziały mi otwarcie, że nie widzą siebie w prowadzonej przeze mnie kadrze - mówi.
Biorąc pod uwagę aspekty sportowe zdecydowanymi faworytkami są Rosjanki, które jednak już raz straciły punkty na wyjeździe, remisując w Czarnogórze 28:28. Tym razem jednak na taki wynik ciężko jednak liczyć. Na pewno dużym wsparciem dla gospodyń będzie publiczność, która w całości zapełni halę w Chorzowie, licząc, że zobaczy drużynę walczącą. Wtedy, nawet w przypadku porażki, będzie się mogła czuć usatysfakcjonowana.
Polska - Rosja 31.03.2010r. godz. 18.00