Adam Węgrzynowski: Kiedyś musi nastąpić przełamanie

W sobotni wieczór w hali w Stadnickiej Woli dojdzie do derbów województwa świętokrzyskiego. Walczący o 3. miejsce w lidze, zespół KSSPR Końskie podejmie na własnym parkiecie broniącą się przed spadkiem Wisłę Sandomierz. Mecz zapowiada się emocjonująco.

Piotr Serafin
Piotr Serafin

Mimo, iż zagrają między sobą dwa zespoły z tego samego województwa, to znajdujący się w bardzo ciężkiej sytuacji, piłkarze Wisły nie mogą liczyć na jakąkolwiek taryfę ulgową. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że obydwie drużyny nie pałają do siebie wielką miłością, a każdy pojedynek ma za zadanie nie tylko wyłonić zwycięzcę, ale i upokorzyć przeciwnika. Nie inaczej powinno być w sobotę. Sandomierzanie, którzy na gwałt potrzebują punktów mimo, iż na parkiecie swojego przeciwnika w historii występów w I lidze jeszcze nie wygrali, zapowiadają zwycięstwo.

- Faktycznie, historia naszych pojedynków z zespołem Końskich nie przemawia za nami, jednak liczę, że kiedyś musi nastąpić jakieś przełamanie i wierzę, że stanie się to właśnie dzisiaj. Znamy naszego przeciwnika, wiemy jakim składem dysponuje i co gra. KSSPR to dobry, dojrzały zespół oparty na kilku doświadczonych zawodnikach z przeszłością w ekstraklasie. Mimo, iż nie grają już w zasadzie o nic to wiemy, że nie odpuszczą nam tego meczu i jeśli myślimy o przywiezieniu z ich terenu jakichkolwiek punktów to musimy sami je wywalczyć na parkiecie. Nasza sytuacja jest zła, ale nie beznadziejna - powiedział trener wiślaków Adam Węgrzynowski.

- Nie będziemy zespołu z Sandomierza traktować ulgowo, żeby nie było potem jakichś komentarzy, że odpuściliśmy mecz. Postaramy się po raz kolejny udowodnić swoją wyższość nad zespołem zza miedzy - ripostuje trener konecczan Rafał Przybylski.

Zespół z Końskich na pewno może pochwalić się solidnym i dość mocnym psychicznie, doświadczonym zespołem, którego głównym dyrygentem jest Michał Przybylski. Zespół z Sandomierza musi na pewno dużą uwagę zwrócić nie tylko na tego zawodnika, ale i także na bramkostrzelnych skrzydłowych - Tomasza Napierałę i Wojciecha Trojanowskiego, którzy prezentują ostatnio wysoką formę. Jeśli Wiślacy myślą o przywiezieniu punktów z gorącego terenu to ich gra nie może spoczywać tylko na barkach Marcina Ogrodnika i Dariusz Karbownika, ale do walki musi włączyć się cały zespół. Każda bramka może być na wagę utrzymania. Mimo, iż los wiślaków nie leży tylko w ich rękach, bo w dużej mierze zależy również, od wyników pozostałych zespołów walczących o utrzymanie tj. Gwardii Opole i Chksu Łódź to szkoleniowiec Wisły zapewnia: - Nie mamy zamiaru oglądać się na inne zespoły. Naszym zamiarem jest wygranie dwóch ostatnich spotkań i załapanie się na baraże o I ligę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×