Zasłużeni finaliści - relacja z meczu Wisła Płock - MMTS Kwidzyn

Po niezwykle zaciętym meczu MMTS Kwidzyn pokonał Wisłę Płock 26:25 i to właśnie podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego na parkiecie rywali świętowali awans do wielkiego finału. Dla kwidzynian jest to największy sukces w dziejach klubu, z kolei Wiślacy sprawili swoim fanom najbardziej niemiłą niespodziankę w ostatnich latach. Jest to niewątpliwa klęska władz płockiego klubu, które przed sezonem zapowiadały początek nowej i wielkiej, a wręcz galaktycznej Wisły.

Wynik spotkania otworzył Michał Waszkiewicz, który skutecznie wykorzystał rzut karny. Wyrównanie również padło po rzucie z linii 7 metrów, a jego autorem był Arkadiusz Miszka. Chwilę potem na 2:1 przyjezdnych wyprowadził Patryk Rombel, jednakże wtedy na ławkę kar powędrował Michał Peret, a rzut karny został pewnie... obroniony przez Sebastiana Suchowicza!

Mimo tego Nafciarze wyrównali po bramce Adama Twardo. W 9 minucie spotkania ponownie wykluczony z gry został Peret, jednakże grający w osłabieniu goście nie zamierzali spuszczać z tonu i kolejny raz wyszli na prowadzenie. Gdy po 15 minutach gry Arkadiusz Miszka zdobył wyrównującego gola (4:4) nikt nie spodziewał się, że będzie to ostatni remis w tym spotkaniu.

Od tej pory grający bardzo ambitnie szczypiorniści z Kwidzyna zaczęli mozolnie powiększać swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już 4 oczka (6:10 w 29 minucie). Kilkanaście sekund przed końcem stratę zniwelował jeszcze najlepszy w szeregach gospodarzy Vegard Samdahl, a zawodnicy obu ekip schodzili z parkietu przy stanie 7:10 i coraz więcej osób zaczynało powątpiewać w szczęśliwe dla gospodarzy zakończenie tejże batalii.

Drugą partię dużo lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy po trafieniach Wardzińskiego i Marhuna odskoczyli na 5 bramek i coraz bardziej kontrolowali grę. W szeregach Nafciarzy brakowało natomiast gry drużynowej, a zbyt dużo było indywidualnych prób rozwiązywania akcji. Nie sprzyjało to odrabianiu strat, które ciągle wahały się w okolicach 3-4 trafień.

Dopiero w ostatnich minut podopieczni Thomasa Sivertssona przystąpili do zmasowanych ataków, co przyniosło zniwelowanie równicy do jednej bramki. Na nic więcej tego dnia płocczan nie było stać - nie pomógł Samdahl, nie pomogła publiczność, która po raz kolejny stanęła na wysokości zadania. MMTS wygrał w Płocku po raz pierwszy i to właśnie kwidzynianie staną w finale naprzeciw graczy Vive Targów Kielce.

W przekroju piciu spotkań to właśnie młodzi, ambitni i strasznie waleczni szczypiorniści z Kwidzyna zasłużyli na awans do finału. Określana mianem Kopciuszka i borykająca się z problemami finansowymi drużyna bez gwiazd postawiła warunki nie do przejścia dla budowanej za ogromne pieniądze Wisły. Bez względu na przebieg dalszych gier Michałowi Adamuszkowi i jego kolegom z drużyny należą się ogromne brawa, gdyż udowodnili oni jak wielką siłę stanowi kolektyw. Natomiast dla wszystkich osób związanych z płockim szczypiorniakiem jest to zimny prysznic i czas na zastanowienie się, co dalej. Jedno jest pewne - w Płocku nadszedł najwyższy czas na zmiany...

Wisła Płock - MMTS Kwidzyn 25:26 (7:10)

Wisła: Marcin Wichary, Morten Seier - Arkadiusz Miszka 2, Adam Wiśniewski 1, Zbigniew Kwiatkowski, Bartosz Wuszter, Dmitri Kuzelev 3, Vegard Samdahl 11, Rafał Kuptel, Michał Zołoteńko 3, Adam Twardo 3, Tomasz Paluch, Sebastian Rumniak 2.

MMTS: Artur Gawlik, Sebastian Suchowicz - Jacek Wardziński 3, Łukasz Cieślak, Patryk Rombel 4, Michał Peret, Tomasz Witaszak 1, Robert Orzechowski 2, Maciej Mroczkowski 3, Dzmitri Marhun 5, Michał Adamuszek 5, Michał Waszkiewicz 2, Mateusz Seroka 1.

Sędziowali: Mirosław Baum (Warszawa) i Marek Góralczyk (Świętochłowice).

Widzów: ok. 900.

Komentarze (0)