Dwie strony medalu - relacja z meczu Azoty Puławy - Wisła Płock

Mocnych nerwów i masy cierpliwości wymagała od fanów płockiej Wisły trzecia odsłona batalii o najniższy stopień ligowego podium. Nafciarze zwyciężyli w Puławach 29:26, choć długimi momentami to miejscowi byli stroną przeważającą i gdyby nie ich indywidualne błędy, w niedzielę obserwowalibyśmy spotkanie numer cztery.

- Widzieliśmy dziś dwa różne mecze - przyznał po ostatnim gwizdku szkoleniowiec Azotów Puławy, Bogdan Kowalczyk. Pierwszą koncertowo zagrali miejscowi. Po osiemnastu minutach przegrywali wprawdzie 4:7 (głównie za sprawą Michała Zołoteńki), wówczas o czas poprosił jednak Kowalczyk. Był to moment przełomowy: w gospodarzy wstąpiły nowe siły, Wisłę z kolei opanowała niewytłumaczalna niemoc. Trzy bramki rzucił Grzegorz Gowin, dwa razy trafił Michał Szyba, swoje dołożył niezawodny Wojciech Zydroń.

Wysoka, agresywna obrona, unieszkodliwienie płockich skrzydeł (raz tylko przez formację defensywną przedrzeć zdołał się Adam Wiśniewski), znakomita skuteczność pod bramką rywali i wybornie dysponowany Maciej Stęczniewski (w pierwszej połowie obronił 50 procent strzałów) sprawiły, iż na przerwę gracze Azotów schodzili z czterobramkowym prowadzeniem. Goście przeżywali dramat - w ciągu czterech minut zmarnowali aż trzy rzuty karne, a drugą część gry golem otworzył doświadczony Gowin.

Po trwającej blisko dziesięć minut wymianie ciosów do głosu doszła Wisłą. Znów obudziły się skrzydła, które zagnębiły Azoty w Płocku, w bramce zaś fantastyczną serią popisał się wprowadzony na boisko po przerwie Marcin Wichary. Nafciarze zdobyli pięć bramek z rzędu i na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem odzyskali prowadzenie. Gospodarze jeszcze dwukrotnie łapali kontakt z przyjezdnymi (22:23, 26:27), odrobienie strat uniemożliwiła jednak seria indywidualnych błędów i ciężkich do wytłumaczenia strat.

W momencie kluczowym Kowalczyka zawiedli gracze najbardziej doświadczeni, a porażkę przypieczętowało fatalne pudło Szyby (w pierwszej połowie motor napędowy Azotów). Cień nadziei gospodarzom dała jeszcze dwuminutowa kara dla Zbigniewa Kwiatkowskiego, wówczas najpierw kompromitujący błąd popełnił jednak Oleg Semenov, a kilka chwil później piłka wyślizgnęła się z rąk Zydroniowi. Wynik spotkania po efektownej kontrze ustalił Adam Twardo, a gracze Wisły padli sobie w ramiona.

Azoty Puławy - Wisła Płock 26:29 (13:9)

Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Sieczkowski, Płaczkowski, Afanasjew 2, Zydroń 9, Kus 1, Sieczka 1, Gowin 6, Pomiankiewicz 2, Siemionov 1, Szyba 4, Kowalik

Wisła: Seier, Wichary - Backstrom 1, Miszka 6, Wiśniewski 7, Wuszter 2, Syprzak 1, Samdahl 3, Zołoteńko 6, Kuptel, Mokrzki, Twardo 3, Rumniak

Kary:

Azoty: 4 minuty

Wisła: 8 minut

Komentarze (0)