Trener Sportingu: Mam nadzieję, że wygramy w Kwidzynie

Już w niedzielę szczypiorniści MMTS-u Kwidzyn w pierwszym meczu finałowym Challenge Cup podejmą Sporting Lizbona. Rewanż odbędzie się w przyszłym tygodniu w stolicy Portugalii. Oba kluby staną przed historyczną szansą. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego chce w naszym kraju osiągnąć dobry wynik.

W tym artykule dowiesz się o:

Opiekun Lwów nie ukrywa, że na korzyść jego drużyny przemawia fakt grania rewanżu przed własną publicznością.

- Liczymy, że w najgorszym wypadku mecz będzie wyrównany. Mam nadzieję, iż wygramy, lecz jeśli nam się to nie uda, to chcielibyśmy osiągnąć rezultat, który wytworzy dostateczną presję na polski zespół, gdy przyjdzie mu grać w Portugalii. Jest duża różnica w rankingu pomiędzy naszymi krajami. MMTS Kwidzyn ma bardzo szybki atak z dwoma dobrymi skrzydłowymi - powiedział portugalskiej prasie trener Sportingu, Paulo Faria. Jednak szkoleniowiec chciałby, aby piłkarze ręczni Lwów, mając świadomość historycznej szansy, wspięli się na wyżyny swoich możliwości.

- Może to być wyjątkowy moment w karierach moich zawodników. Na naszą korzyść przemawia nie tylko to, iż chcemy wygrać. Cieszymy się tym wszystkim i żyjemy w świadomości ogromnych oczekiwań, lecz również zdajemy sobie sprawę, że może dojść do wspaniałego wydarzenia - dodał trener, który docenia jednak klasę MMTS-u Kwidzyn.

- Jest to tak samo mocny mocny przeciwnik jak RD Slovan (rywal Lwów w poprzedniej rundzie Challenge Cup - przyp. red. W.Ś.), jeżeli chodzi o sposób gry. Wiemy, że nie będzie łatwo i możemy przegrać, lecz zrobimy wszystko, co w naszej mocy, ponieważ byłoby dobrze, gdyby klub z Portugalii zdobył w końcu jakieś trofeum w europejskich pucharach. Chłopcy nigdy nie przypuszczali, iż wystąpią w finale i teraz czują oni, że stać ich na wszystko - stwierdził Paulo Faria. Spore oczekiwania mają nie tylko fani, lecz także działacze. Postarali się oni, żeby areną drugiego meczu był kompleks Almada, który może pomieścić większą ilość sympatyków szczypiorniaka.

- Zespół przystąpi do spotkania w Polsce skoncentrowany i z dużym spokojem. Wynik pierwszego meczu w znacznym stopniu wpłynie na rewanż. Wierzę, że w drugim pojedynku zagramy przy pełnych trybunach, gdyż do tej pory sprzedaliśmy połowę wejściówek. Jeśli spotkanie odbyłoby się jak zwykle w Casal Vistoso, to nie byłoby już biletów. Ciekawą rzeczą jest to, iż niedzielny mecz w Polsce z trybun obejrzy 40 kibiców Sportingu. W ostatnich latach nie zdarzała nam się taka sytuacja na wyjazdach, więc teraz dodadzą oni nam odwagi - powiedział Mário Patrício, pełniący funkcję dyrektora generalnego w Sportingu.

Trzeba wspomnieć, że w niedzielę w barwach drużyny z Portugalii nie wystąpi być może Słoweniec Mitja Lesjak, który uskarża się na drobne problemy zdrowotne.

Komentarze (0)