Jestem sportowcem, ale również kobietą - rozmowa z Sabiną Kobzar, zawodniczką Vistalu Łączpol Gdynia

- Dostałam bardzo dobrą lekcję piłki ręcznej - wyjaśnia Sabina Kobzar, nowa zawodniczka Vistalu Łączpol Gdynia, która nad morze trafiła z Jeleniej Góry. W zakończonym właśnie sezonie została najskuteczniejszą zawodniczką ligi, zdobywając 164 bramki.

Piotr Wiśniewski: Nieczęsto się zdarza, aby zawodniczka w tak młodym wieku została najlepszą snajperką ekstraklasy...

Sabina Kobzar: Na pewno jest to jedno z wyższych wyróżnień dla sportowca. Warto przy tym podkreślić, że byliśmy najmłodszym zespołem w ekstraklasie. Tak naprawdę każda z nas została poddana wielkiemu wyzwaniu, gdyż nie byłyśmy ograne w ekstralidze. Był to więc najlepszy moment na pokazanie się. Cieszy mnie fakt, że w tak młodym wieku uzyskałam taki tytuł, ponieważ nie często powtarzają się takie osiągnięcia, a ja na ich zrealizowanie mam dużo czasu (śmiech).

Na finiszu rozgrywek KPR zajął 10. miejsce. Jak odebrano w klubie taki wynik?

- To był nasz cel do zrealizowania, konsekwentnie do niego dążyłyśmy. Zrealizowałyśmy go i to jest powód do zadowolenia.

Została uznana pani za prawdziwe objawienie sezonu. Na pani korzyść przemawiają zresztą statystyki, a te nie kłamią. 164 bramki i średnia 6,07 trafienia na mecz to świetny wynik. Taka postawa nie mogła zostać niezauważona. Portal SportoweFakty.pl nominował panią do siódemki sezonu 2009/10.

- Statystyki to nie wszystko. Dostałam bardzo dobrą lekcję piłki ręcznej, dzięki temu, że miałam szanse gry przez 60 minut. W tym roku to od dyspozycji 8 osób zależał wynik każdego meczu i trzeba było wykazać się odpowiedzialnością za podjęte decyzje.

Jednak nie tylko nasz portal zwrócił na panią uwagę. Swoje sieci zarzucił bowiem Vistal Łączpol. Łowy udane, gdyż od nowego sezonu będzie występować pani w Gdyni.

- Przyszedł czas na zmiany. Marzy mi się walka o najwyższe cele. Niestety aktualnie Jelenia Góra nie daje takich możliwości. Chciałabym się dalej rozwijać jako sportowiec, a na tym etapie mojej kariery Gdynia wydaje się idealnym miejscem.

Kariera nabiera więc tempa. Jeszcze w poprzednim sezonie była walka o utrzymanie, a już w przyszłym dołączy pani do zespołu, który głośno zapowiada walkę o najwyższe cele w Polsce.

- Dziewczyny z Trójmiasta pokazały, że chcą i potrafią walczyć do końca. Osiągnęły brązowy medal więc uzasadnione jest, że teraz mierzą wyżej. Jako zawodniczka tego zespołu chcę mieć wkład w ewentualne osiągnięcia.

Jest pani w stanie podołać ambitnym planom gdyńskich działaczy?

- Nie mogę teraz powiedzieć czy jestem w stanie, ale mogę zapewnić, że zrobię wszystko żeby tak było.

Co oprócz rozwoju sportowego może dać gra w Vistalu Łączpolu Gdynia?

- Rozwój osobisty. Każda zmiana niesie ze sobą nowe przeżycia, znajomości... Jest to kolejny etap w moim życiu.

A może jest to również perspektywa gry w reprezentacji Polski. Grając w czołowej drużynie w kraju droga do kadry wydaje się być bliższa...

- Aktualnie jest to niemożliwe i nie ma na to wpływu moja forma. Na dzień dzisiejszy jestem obywatelką Ukrainy, co wyklucza mnie z możliwości reprezentowania Polski w kadrze narodowej.

Trener Vistalu - Jerzy Ciepliński nie krył zadowolenia z faktu przyjścia pani do klubu.

- Rozmowa na temat mojego przejścia pod opiekę trenera Jerzego Cieplińskiego była już podjęta kilka lat temu. Było ku temu jednak wiele przeszkód i dopiero w tym roku podjęłam ostateczną decyzję o przejściu do zespołu Vistal Łączpol Gdynia.

Przewiduje on dla pani grę na rozegraniu. Czy rzeczywiście tylko w tej roli czuje się pani najlepiej czy może także występować na innej pozycji?

- Tak, najlepiej czuje się na rozegraniu. Od najmłodszych lat tam grałam, lecz uważam, że pozycja nie jest najważniejsza. Ważniejsze jest aktywne uczestnictwo w meczu.

Ciężko było podjąć decyzję o przeprowadzce nad morze?

- Nie ukrywam, że tak. Jest to mój klub macierzysty, a podstawę zespołu tworzyły zawodniczki, z którymi zaczynałam przygodę z piłką ręczną. Będzie to moja pierwsza przeprowadzka, a początki zawsze przerażają.

Czy oprócz regularnej gry i treningów kontynuować będzie pani swoją edukację?

- Jestem właśnie w trakcie sesji - nie wiadomo jak się zakończy (śmiech). Tak na poważnie, na pewno będę kontynuowała naukę, lecz jeszcze nie wiem na jakiej uczelni, wszystko się okaże.

Widać kibice cenią nie tylko pani osiągnięcia sportowe. W czerwcu została pani nominowana także w plebiscycie na Najatrakcyjniejszą Sportsmenkę Dolnego Śląska.

- Jestem sportowcem, jak również kobietą i nie oszukujmy się, że lubimy być doceniane. Zawsze słyszy się o rożnego rodzaju plebiscytach, konkursach dotyczących jedynie osiągnięć sportowych, a przecież nie żyjemy jedynie sportem.

Takie sukcesy mogą nieźle namieszać w głowie...

- Mogą, ale nie muszą. Jeżeli się chce dobrze i efektywnie współpracować z ludźmi nie powinno się do tego dopuścić. Wydaje mi się, że pozostałam taką samą Sabiną.

Cele Vistalu już znamy. A jakie zatem są marzenia Sabiny Kobzar na ten najbliższy sezon?

- Zmieniłam zespół, więc wiadomo, że popieram jego cele na przyszły sezon i chcę się do nich dołączyć. Dziewczyny zdobyły już pierwsze medale, ja liczę, że zdobędziemy je również w tym roku.

Komentarze (0)