Dziwna moda na zagranicznych szkoleniowców - rozmowa z Jerzym Cieplińskim, trenerem Vistalu Łączpol Gdynia

- Uważam, że w Polsce też są trenerzy, którzy mogą poprowadzić tę reprezentację - mówi Jerzy Ciepliński, trener Vistalu Łączpol Gdynia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Teraz panuje taka dziwna moda na zagranicznych szkoleniowców - dodaje.

Piotr Wiśniewski: Jak ocenia pan przebieg turnieju w Gdyni. Zespół Vistalu Łączpol poniósł dwie porażki na tym turnieju. Wynik zadowalający czy może jest lekki niedosyt?

Jerzy Ciepliński: Oczywiście zawsze pewien niedosyt pozostaje. Porażka z Koszalinem, który posiada ciekawy zespół była dość pechową porażką. Natomiast w pozostałych meczach zagraliśmy na dobrym poziomie. Co do niedzielnej potyczki z Oldenburgiem to mimo przegranej przez większą część meczu dotrzymywaliśmy kroku rywalkom. Byliśmy równorzędnym partnerem dla tego zespołu. Z każdej porażki wyciągamy wnioski. Wiemy, gdzie tkwią nasze rezerwy. W niedzielnym spotkaniu nieco szwankowała skuteczność. Gdybyśmy lepiej zagrali w tym elemencie to wynik mógłby być zupełnie inny. Ogólnie jestem jednak zadowolony z postawy zespołu. Dla niektórych nowych zawodniczek są to pierwsze gry. W tym turnieju miały więc okazję zaprezentowania się. To nie jest tak, że od razu wejdą do zespołu i odnajdą się. Potrzebują czasu na zgranie. Rumunka będzie na pewno naszą kluczową zawodniczką. Dajmy jej jednak trochę czasu.

A jak w pańskiej ocenie zaprezentowały się inne, nowe zawodniczki?

- Mamy Sabinę Kobzar, zawodniczkę bardzo młodą, która w poprzednich rozgrywkach została najskuteczniejszym strzelcem ligi. Sądzę, że w najbliższym czasie będzie także stanowić o sile Vistalu Łączpol. Musi jednak poznać sposób naszej gry, "wtopić" się w zespół. Sadowskiej nie trzeba zbytnio reklamować. Ona jest silnym punktem tej drużyny, zresztą jak wszystkie bramkarki. Świetlaną przyszłość wróżę Andrzejewskiej. Przed nią dopiero początek prawdziwej kariery.

- Co do wzmocnień to cały czas szukamy zawodniczki na prawe rozegranie. Jest duża szansa, że taka piłkarka się u nas pojawi. Rozmowy trwają. I naprawdę zamierzamy włączyć się w walkę o mistrzostwo Polski. Podtrzymuję więc swoje zdanie, wypowiedziane wcześniej, a mianowicie takie, że celujemy w najwyższy stopień podium!

Waszym celem jest mistrzostwo Polski, czy może też dobre pokazanie się na arenie międzynarodowej?

- Z tym pokazaniem się na arenie międzynarodowej może być mały problem, gdyż wszystko zależy od losowania. Trafiliśmy na bardzo silnego przeciwnika (węgierski SYMA-Vac - przyp. red). Oczywiście będziemy starać się zagrać jak najlepiej. Wiem jednak, że czeka nas ciężka przeprawa. Na pewno doświadczenie zdobyte w takich meczach to dobry kapitał wyjściowy na przyszłość. Zresztą w najbliższy weekend wybieramy się na turniej do Niemiec, gdzie również czeka nas konfrontacja z rywalami o różnej klasie sportowej, różnym sposobie gry, odmiennej taktyce.

W najbliższy weekend czeka was właśnie turniej w Oldenburgu. Będzie to więc znakomita okazją do rewanżu na zawodniczkach trenera Leszka Krowickiego.

- Chciałbym tylko przypomnieć, że z Natą AZS AWF Gdańsk dwukrotnie wygrywałem turniej w Oldenburgu. Nieco zawiedziony był wówczas trener Krowicki, który liczył na zwycięstwo. Ja czułem satysfakcję, że udało nam się wygrać imprezę, w której udział brały zespoły z różnych zakątków Europy. Startowały tam drużyny ze Skandynawii, byłej Jugosławii, a także ze Wschodu, z Rosji, a turniej wygrała ekipa z Polski.

Okres przygotowawczy powoli dobiega już końca. Czy jest pan zatem zadowolony z harmonogramu zajęć, z treningów, jakie odbył z drużyną?

- Chcę powiedzieć wprost, że nie brakuje nam niczego. Mamy wręcz wszystko! Sponsorzy stworzyli nam świetne warunki pracy. Musimy to docenić, a zawodniczkom nie pozostaje nic innego jak dostroić się do poziomu organizacyjnego klubu i sprostać wyzwaniom, jakie przed nimi postawiono.

W niedawnej wypowiedzi trener elblążanek wyraźnie zakomunikował, iż jego zespół zamierza włączyć się w walkę o medale. Czy Start ma na to realne szanse?

- Nie chciałbym w tym miejscu wypowiadać się na temat zespołu z Elbląga. Życzę im jednak jak najlepszego wyniku. Każdy przecież ma swoje ambicje i cele. Czas pokaże czy uda się te plany zrealizować.

Nie mogę nie spytać pana o wybór trenera reprezentacji Polski. Czy powierzenie tej funkcji Rasmussenowi jest dobrym ruchem włodarzy polskiej piłki ręcznej?

- Tak naprawdę to jest szerszy temat i ciężko na niego odpowiedzieć w jednym zdaniu. Uważam, że w Polsce też są trenerzy, którzy mogą poprowadzić tę reprezentację. Teraz panuje taka dziwna moda na szkoleniowców zagranicznych, którzy nie zawsze spełniają oczekiwania. Oczywiście, jeśli byłby to trener ze sporym bagażem doświadczeń, z sukcesami sportowymi to jak najbardziej. Natomiast Rasmussen jak do tej pory nie ma jakiś większych osiągnięć. Zobaczymy jednak jak to wszystko będzie się rozwijało i co z tego wyjdzie. Ja osobiście ubolewam, że już do dłuższego czasu polskie piłkarki ręczne nie odnoszą żadnych sukcesów. Nie kwalifikują się nawet na wielkie imprezy sportowe, nie mówiąc o kategoriach młodzieżowych. To jest bardzo niepokojące zjawisko i w dłuższej perspektywie niewróżące nic dobrego. Nie ukrywam, że mamy bardzo zdolną młodzież, która lepiej prowadzona jest w stanie osiągać sukcesy, zdobywać medale na imprezach rangi juniorskiej, a nawet na mistrzostwach Europy czy Świata.

A czy łączenie funkcji trenera duńskiego zespołu, a także reprezentacji nie wpłynie negatywnie na wyniki osiągane przez żeńską kadrę?

- Mi kiedyś nie pozwolono łączyć obu funkcji, chociaż jest to bardzo dobre rozwiązanie, ale na warunkach polskich. Wielu trenerów kadr narodowych pracuje przecież w klubach. Są jednak ludzie, którzy tego nie rozumieją, że nasz zawód polega na ciągłym doskonaleniu warsztatu i podnoszeniu umiejętności. To połączenie jest dobre, ale jak już wspomniałem w sytuacji gdy przebywa się na co dzień w kraju, którego reprezentację się prowadzi. Wówczas ma się na bieżąco kontakt z zawodnikami bądź zawodniczkami. Nie wiem jak to wszystko będzie wyglądało w przypadku Rasmussena.

Źródło artykułu: