Zwycięstwo Wisły Płock w cieniu kontrowersji

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W ostatnim sprawdzianie przed startem PGNiG Superligi szczypiorniści Wisły Płock pokonali Meschkhov Brześć 34:30. Pojedynek z białoruską ekipą połączony był z prezentacją zespołu oraz strojów, w których w obecnych rozgrywkach będą występowali podopieczni Larsa Walthera.

Wraz z rozpoczęciem nowego sezonu dotychczasowego dostawcę sprzętu sportowego, firmę Jako, zastąpił Hummel. Nie od dziś wiadomo, że skandynawska marka produkuje stroje sportowe niejako szablonowo i bardzo ciężko dojść z nią do kompromisu związanego z klubowymi, bądź narodowymi barwami. Przekonali się o tym między innymi nasi reprezentanci, którzy przez długi czas występowali w biało-czerwonych strojach z... niebieskimi wstawkami. Teraz przekonali się o tym również przedstawiciele środowiska płockiego szczypiorniaka.

Niemniej emocji przynosi również samo logo sponsora, które widnieje na koszulkach drużyny z Płocka, która będzie główną postacią i twarzą orlenowskiej marki Stop Cafe. Charakterystyczny kubeczek kawy wzbudził wśród kibiców konsternację i śmiech.

Po wszystkich oficjalnych wypowiedziach oraz prezentacji przyszedł czas na główny punkt programu, jakim niewątpliwie był pierwszy mecz płockich szczypiornistów przed własną publicznością. I przyznać trzeba, że choć przed nimi jeszcze dużo pracy, to ich gra napawa optymizmem.

Wynik otworzył Artur Barzenkov, lecz kilka chwil potem wyrównał niezawodny Dima Kuzelev. Tak właściwie wyglądała cała pierwsza połowa - przyjezdni uzyskiwali jedną, dwie bramki przewagi, by po chwili znów remisować z Wiślakami. Płocczanie pierwsze prowadzenie objęli dopiero na kilkanaście sekund przed końcem pierwszej partii, kiedy to Alexey Peskov zdobył 18 bramkę dla swojego zespołu. Kilka chwil potem na hali rozległ się dźwięk syreny kończącej pierwszą partię (18:17).

Już w początkowych minutach drugiej części gry Wisła zaczęła nabierać wiatru w żagle i zyskiwać przewagę - w 40 minucie po kolejnym skutecznie wykonanym rzucie karnym gospodarze prowadzili 24:20, a na 7 minut przed końcem, gdy ku uciesze fanów na listę strzelców wpisał się młody Kamil Syprzak, Wisła prowadziła nawet 5 bramkami (30:25). Ostatecznie podopieczni Larsa Walthera okazali się niezbyt gościnni i pokonali swoich białoruskich rywali 34:30.

Wisła Płock - Meschkhov Brześć 34:30 (18:17)

Wisła: Wichary, Seier - Backstrom 3, Miszka 2(1/1k), Samdahl, Kavas 2, Madsen 1, Kuzelev 5, Kwiatkowski, Twardo, Dobelsek 1, Zołoteńko 1, Paluch 6(2/3k), Peskov 2, Chrapkowski 3, Wiśniewski 6, Syprzak 2.

Fotorelacja: Orlen Wisła Płock - prezentacja przed sezonem 2010/11

Fotorelacja: Orlen Wisła Płock - HC Meschkhov Brześć

Źródło artykułu: