- Brakuje nam kilku podstawowych zawodników, coś się w tej grze nie lepi - nie ukrywa w rozmowie ze SportoweFakty.pl skrzydłowy puławskich ekipy, Wojciech Zydroń. Szczególny zawód najlepszemu strzelcowi polskiej ekstraklasy sprawiło nikłe zwycięstwo z Jurandem Ciechanów. - Wygraliśmy tylko dwoma bramkami. Biorąc pod uwagę etap przygotowań, na którym jesteśmy, jest to wynik bardzo słaby - nie ukrywa doświadczony zawodnik. Azoty ograły pierwszoligowca 29:27, a Zydoń rzucił siedem bramek.
- Popełniliśmy masę niewymuszonych błędów, których można było uniknąć. Jesteśmy trochę zmęczeni okresem przygotowawczym, to może być jedna z przyczyn - szuka wytłumaczenia skrzydłowy. - Dobrze graliśmy na kontrach, było ich jednak bardzo mało. Musimy zdecydowanie poprawić grę obronną, mamy też problemy ze skutecznością w ataku pozycyjnym. Jest masa rzeczy, nad którymi trzeba pracować - wyjaśnia Zydroń. - Cieszę się, że nikt nie odpuścił. Nawet ci z lekkimi urazami weszli na boisko i walczyli.
- Wierzę, że na ligowych parkietach także wszyscy dadzą z siebie maksimum - mówi Zydroń. Azoty terminarz mają dosyć dogodny: najpierw na własnym obiekcie podejmą Chrobrego Głogów, a następnie pojadą do Piotrkowa Trybunalskiego. - Musimy te mecze wygrać! - nie ukrywa były gracz Vive Kielce. - Później ciężko będzie odrabiać straty. Ja jestem optymistą i wierzę, że w lidze znów możemy wiele namieszać. Rok temu marzyliśmy o medalu, zabrakło niewiele. Teraz też stać nas na bardzo dobry wynik.