Zenon Łakomy: Kaliszanie zasługują na przyjście na dobry mecz w weekend

Wielka osobistość w postaci trenera Zenona Łakomego mobilizuje szczypiornistów z Kalisza do ciężkiej pracy. Drugoligowiec za czwartym podejściem ma wywalczyć upragniony awans na zaplecze ekstraklasy. Były opiekun reprezentacji nie ukrywa, że chciałby, aby w najstarszym mieście powstała drużyna z dużymi ambicjami.

Pracowicie mijają kolejne tygodnie w Szczypiornie Kalisz. Pod wodzą duetu trenerskiego Zenon Łakomy - Walenty Winokurow kaliszanie trenują zdecydowanie ciężej, niż miało to miejsce wcześniej. Drużyna ma za sobą już kilka sparingów. Ostatni przegrała z rezerwami płockiej Wisły 31:35. - Generalnie sparing ocenić pozytywnie. Co prawda wynik mógł wyglądać kosmetycznie nieco lepiej. Niepotrzebnie straciliśmy dwie bramki w końcówce spotkania. Szczypiorno wytrzymało długo z dobrą drużyną. Pierwszą połowę niemal na remis, a przecież Wisła gra wyżej od nas. Tam zawodnicy trenują z pierwszą drużyną, jak na przykład Kamil Mokrzki, który pokazał klasę. Widać, że drużyna robi postępy i warto dalej ciężko pracować - ocenił trener Łakomy, który ze spokojem podchodzi do wyników osiąganych przez swój zespół. W końcu jego ekipa gra praktycznie tylko z pierwszoligowcami.

Po drużynie powoli widać, że odżywa po ciężkich treningach pod wodzą nowego duetu trenerskiego. - Od samego początku do końca zakładaliśmy, że letni okres przygotowawczy musimy przepracować ciężko, żeby wytrzymać podczas sezonu. Myślę, że kiedy dojdzie ta świeżość oraz Łukasz (Kobusiński - przyp. red.) te możliwości się powiększą. Widać poprawę - twierdzi utytułowany szkoleniowiec.

Opiekun Szczypiorna odniósł się również do postawy Michała Adamczyka, dwumetrowego rozgrywającego, który przeniósł się do Kalisza z Gwardii Opole. - Moi znakomici profesorowie już kiedyś twierdzili, że najwięcej cierpliwości trzeba mieć do "długich" zawodników na początku ich kariery. Wtedy jest droga przez ciernie, natomiast kiedy już załapią o co chodzi potrafią doskonale odwdzięczyć się swoimi warunkami fizycznymi. Trener musi wykazać pięć razy więcej cierpliwości wobec takich zawodników, jeśli ma się okazać, że było warto - stwierdził.

Po kilku dobrych tygodniach w najstarszym mieście w Polsce trener Łakomy powiedział też nieco więcej o organizacji kaliskiego Szczypiorna. - Zarząd i kierownik drużyny z zaangażowaniem biegają wokół wszystkich spraw związanych z klubem. Wam dziennikarzom już dziękowałem. Mam nadzieję, że przyjdzie czas dziękować organom sprawczym, postawionym wyżej. Mam na myśli tutaj władze miejskie. Bez pomocy w obecnym czasie jest ciężko cokolwiek zrobić. Grzechem byłoby tej szansy nie wykorzystywać. Mam nadzieję, że wezmą to sobie głęboko do serca i pokażą, że społeczeństwo Kalisza zasługuje na przyjście na jakiś dobry mecz w weekend.

Szkoleniowiec nie ukrywa, że chciałby też współpracować z młodymi adeptami szczypiorniaka. - Całe życie mi to towarzyszyło. Teraz, kiedy ruszy rok szkolny również na to będziemy zwracać uwagę. W tej sytuacji jakiej znajduje się Kalisz priorytetem jest pierwszy zespół - mówi.

Ostatnie pytanie zadane trenerowi mówiło o ostatecznym kształcie kadry na nieuchronnie zbliżające się rozgrywki. - Tym się nie martwię. Często los i życie sprawia różnie problemy. Tak jak dzisiaj: wszystko jest dobrze, a przychodzi kontuzja i mówimy, że zbyt szybko pozbyliśmy się zawodników. Nie ma takiej potrzeby. Myślę, że taka cierpliwość co do ostatecznych personalnych decyzji się opłaci. Podjąć taką decyzję jest łatwo, ale odwrócić ją jest trudno i dość głupio. Lepiej poczekać, bo to dyscyplina, w której kontuzje się zdarzają - zakończył.

Źródło artykułu: