W drugiej odsłonie meczu Nielby Wągrowiec z Azotami Puławy, żółto-czarni stopniowo powiększali swoją przewagę bramkową. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem było już 26:18 dla ekipy Pawła Galusa. Po serii dwóch trafień Wojciecha Zydronia w 47 minucie było jednak 26:20 dla gospodarzy. Wynik więc jak najbardziej do odrobienia. Przewaga nielbistów była jednak wyraźna do końca spotkania. W całej drugiej połowie wręcz "szalał" na parkiecie Przemysław Krajewski. Lewoskrzydłowy MKS-u zdobył w całym spotkaniu aż 12 bramek, z czego 10 w drugiej połowie.
- Ciężka praca na treningach oraz współpraca z kolegami z zespołu zaowocowała, że zdobyłem aż tyle bramek w meczu z Azotami. Cała drużyna zapracowała jednak na nasz sukces. Był to jednak niewątpliwie mój mecz życia w ekstraklasie. Sądzę, że Puławy nie zagrały najlepszego spotkania - przyznał Krajewski.
Przemysław Krajewski przed przyjściem do Nielby występował w I lidze na lewym rozegraniu. - Na lewe skrzydło wstawił mnie natomiast Edward Koziński. Myślę, że był to dobry pomysł - przyznaje.
Nie ma Edwarda Kozińskiego, nie ma już Pawła Galusa. Wągrowieckich piłkarzy ręcznych trenuje od poniedziałku nowy I szkoleniowiec, Giennadij Kamielin. - W naszych treningach widać zmiany w stosunku do defensywy. Próbujmy grać wysuniętą obroną. Trudno powiedzieć, jaki to będzie miało efekt. W Głogowie postaram się razem z chłopakami wygrać. Ilość bramek, jakie zdobędę nie będzie najważniejsza - wyjaśnia skrzydłowy MKS-u.