Przed tym spotkaniem oba zespoły chciały udowodnić, że ostatnie porażki (Vive w Lidze Mistrzów, a MMTS-u w PGNiG Superlidze z Orlen Wisłą), były tylko wypadkiem przy pracy. Zdecydowanym faworytem byli kielczanie, ale po pierwszej połowie ciężko było wskazać zwycięzcę tego spotkania.
Mistrzowie Polski od początku prezentowali się poniżej oczekiwań, popełniali wiele prostych błędów i w łatwy sposób tracili piłkę. W ofensywie brakowało przede wszystkim zagrożenia z drugie linii. Przez pierwsze 10 minut spotkania żadnej z drużyn nie udało się uzyskać większej przewagi niż jedna bramka. W ekipie gospodarzy świetne zawody rozgrywał Michał Adamuszek, który raz za razem celnie rzucał na bramkę Marcusa Cleverly`ego. "Mysza" prezentował się zdecydowanie lepiej od Michała Jureckiego, któremu ustąpił miejsca w składzie Vive. W 12 minucie Adamuszek wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 7:6. Minutę później do bramki kielczan trafił Robert Orzechowski i było już 8:6 dla MMTS-u. Kwidzynianie wykorzystując nieporadność Vive w ataku pozycyjnym, wyprowadzali groźne kontrataki. W 18 minucie, po trafieniu Rastko Stojkovicia, na tablicy świetlnej ponownie był remis (10:10).
Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy, przy stanie 13:13, trener Bogdan Wenta, wyraźnie podenerwowany grą swoich podopiecznych, poprosił o czas. Szkoleniowiec najwięcej pretensji miał do nieporadnego w ofensywie Pawła Podsiadły. Uwagi trenera najwyraźniej poskutkowały, bo chwilę po wznowieniu wychowanek kieleckiego klubu, ustalił wynik pierwszej połowy. Po 30 minutach MMTS przegrywał 13:14.
Druga połowa wyglądała już zupełnie inaczej. Kielczanie pokazali tu swoje drugie, lepsze oblicze, szybko odskoczyli na kilka bramek i z minuty na minutę konsekwentnie powiększali prowadzenie. W 42 minucie, po bramce Mirzy Dżomby, Vive wygrywało już 15:23. MMTS zupełnie nie radził sobie z kielecką defensywą. Zastosowany przez gości system 5-1 okazał się niezwykle skuteczny. Gospodarzom wyraźnie brakowało sił, a trener Zbigniew Markuszewski, nie miał wartościowych zmienników na ławce. Tymczasem Bogdan Wenta stale dokonywał rotacji w składzie i pozwalał odpoczywać swoim najlepszym graczom. Przez 20 minut drugiej połowy gospodarze zdobyli zaledwie cztery bramki, tracąc przy tym aż czternaście. W końcówce kwidzynianie zagrali nieco skuteczniej, ale wynikało to już z rozluźnienia gości, którzy spokojnie kontrolowali wynik. Ostatecznie Vive pokonało MMTS Kwidzyn 22:35.
MMTS Kwidzyn - Vive Targi Kielce 22:35 (13:14)
MMTS: Suchowicz, Jedowski - Adamuszek 7, Marhun 4, Peret 4, Orzechowski 2, Seroka 2, Łangowski 1, Rosiak 1, Rombel 1, Cieślak, Nogowski.
Kary: 2 min.
Vive: Cleverly, Kotliński - Jurasik 8, Dżomba 6, Stojković 4, Jurecki 4, Kostrzewa 3, Rosiński 3, Podsiadło 2, Gliński 2, Żółtak 2, Kuchczyński 1, Grabarczyk, Krieger.
Kary: 10 min.
Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 4:4, 5:4, 5:5, 5:6, 6:6, 7:6, 8:6, 8:7, 8:8, 9:8, 10:8, 10:9, 10:10, 10:11, 10:12, 11:12, 12:12, 12:13, 13:13, 13:14 - 13:15, 14:15, 14:16, 14:17, 14:18, 14:19, 15:19, 15:20, 15:21, 15:22, 15:23, 16:23, 16:24, 16:25, 16:26, 16:27, 16:28, 17:28, 17:29, 18:29, 19:29, 19:30, 20:30, 20:31, 20:32, 21:32, 21:33, 22:33, 22:34, 22:35.
Sędziowie: Leszczyński/Piechota (Płock).
Widzów: 700.