Mateusz Kołodziej: Cena sukcesu

Rok temu byli uwielbiani i noszeni na rękach nie tylko przez kibiców ze swojego miasta. Teraz jednak, gdy ich droga stała się nieco bardziej kręta, częściej napotkać mogą na osoby i fanów zdecydowanie mniej przyjaznych.

Po ostatnich porażkach w Champions League Vive Targów Kielce, większość kibiców piłki ręcznej w Polsce zapewne zaczyna się zastanawiać, co takiego dzieje się w ekipie mistrza Polski. Złe podejście zawodników, gubiący się trener, czy wreszcie źle skompletowany skład? To wszystko, co w największym stopniu mogło według nich wpłynąć na taką postawę mistrzów Polski.

Większość z tych ludzi jednak zapomina, że to sport, a porażka jest przecież w niego wkalkulowana. Przegrane i kryzys formy zdarzają się w końcu najlepszym. Kielczanie do najlepszych w Europie jeszcze się nie zaliczają i to było wiadomo już przed rozpoczęciem sezonu. Zespół Bogdana Wenty nie jest jeszcze na tyle doświadczonym i mocnym zespołem, aby w wyjazdowej przegranej z wicemistrzem Francji, czy porażce z jedną najlepszych drużyn starego kontynentu (Celje Pivovarna Lasko) doszukiwać się kompromitacji. Tym bardziej, że to Liga Mistrzów, najbardziej elitarna liga w Europie, gdzie słabych drużyn po prostu nie ma.

Z drugiej strony, kibice pamiętają w olbrzymiej większości tylko te dobre momenty. Znakomite występy w poprzednich rozgrywkach musiały zrobić swoje. Teraz, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach w naszym kraju, od zawodników oczekuje się co najmniej powtórzenia tamtego wyniku. Zapomina się jednak, że taki cel jest niesamowicie trudny do osiągnięcia. Tym bardziej, że kielczanie to cały czas przecież nowicjusze europejskiej piłki ręcznej, a grupa, do jakiej trafił zespół Bogdana Wenty w tym sezonie, już nie mogła być silniejsza.

Kiepska forma piłkarzy i ich złe podejście do obowiązków, a także zagubiony trener. To największe grzechy polskiego zespołu według kibiców. Nie ma co ukrywać, że tacy zawodnicy jak Mariusz Jurasik, Michał Jurecki czy Mirza Dżomba nie są obecnie w najlepszej formie. Warto jednak zauważyć, że to dopiero początek sezonu, a kielczanie muszą ciągle szukać zgrania. To wymaga jednak nie dni, tygodni, ale całych miesięcy.

Rok temu polski zespół, w tych samych rozgrywkach i z tym samym rywalem (francuskie Chambery) wygrał na wyjeździe zdecydowanie. Kluczem do wygranej w tamtym spotkaniu mogło być wiele elementów: znakomita skuteczność, doskonale rozpracowany rywal taktycznie, czy słabsza postawa przeciwników. W tej chwili któregoś z tych elementów czynników brakuje (a może wszystkich?), jednak nie znaczy to, że nie mogą one powrócić. Nie bez powodu sportowcy chętnie i często używają powiedzenia "mecz meczowi nie równy", A znając jednak niesamowitego motywatora jakim jest Bogdan Wenta możemy być nawet pewni, że powrócą.

Można oczywiście doszukiwać się też spraw poza sportowych. Wystarczy wspomnieć o "aferze" z Markiem Bultem, który ściągany był do Kielc jako gwiazda, a ledwie miesiąc później, według niego, trener Bogdan Wenta zrezygnował z jego usług nie podając konkretnego powodu. Pamiętliwi wymienią też nieodpowiedzialne zachowanie Duńczyka Henryka Knudsena, który wyjechał do swojej ojczyzny, a potem przez kilka dni nie dawał znaków życia. Pytanie tylko, czy takie incydenty mogą wpłynąć negatywnie na zespół? Mogą, lecz w profesjonalnym zespole nie powinny, a taką drużyną są przecież mistrzowie Polski. Bo jaką mamy gwarancję, że odesłany do domu Holender, który w okresie przygotowawczym nawet w najmniejszym stopniu nie prezentował swoich wysokich umiejętności byłby lepszy od Mateusza Zaremby i Pawła Podsiadły? Żaden trener nie będzie brał zawodnika tylko dlatego, że ma znane nazwisko. Tym bardziej, że wspomniana dwójka zagrała całkiem poprawne zawody w ostatnim wyjazdowym spotkaniu w Chambery.

Podsumowując, w kieleckim zespole nie jest dobrze, ale nie jest też na tyle źle, aby władze klubu sięgały po radykalne środki. Nie jest też na tyle źle, by sami zawodnicy brali sobie do serca uwagi krytykujących. Chyba, że wiedzą, że lepiej już nie będzie...

Ten dobitny przykład pokazuje prawdziwe oblicze polskiego kibica. Tak jest niestety w każdej dyscyplinie, która po serii sukcesów przeżywa ciężkie chwile (patrz polscy siatkarze). A nie o to przecież w sporcie i kibicowaniu chodzi...

Źródło artykułu: