Azoty powalczyły w Kielcach - relacja z meczu Vive Targi Kielce - Azoty Puławy

W meczu lidera PGNiG Superligi Mężczyzn z ostatnim zespołem w tabeli, lepsi okazali się szczypiorniści Vive Targów Kielce, którzy w środę pokonali przed własną publicznością Azoty Puławy 27:23. Gra mistrzów Polski pozostawiała jednak wiele do życzenia.

Kibice zgromadzeni w Hali Legionów spodziewali się kolejnego wysokiego zwycięstwa kielczan. Początek meczu wskazywał, że oczekiwania fanów Vive zostaną spełnione. Mistrzowie Polski od początku grali skutecznie w obronie, przez co puławianie długo nie mogli znaleźć drogi do bramki Kazimierza Kotlińskiego. Po pięciu minutach gry gospodarze prowadzili już 4:0. Trzykrotnie w tym czasie na listę strzelców wpisywał się Damian Kostrzewa, a jedno trafienie zaliczył Mariusz Jurasik. Pierwszą bramkę dla Azotów zdobył w 10 minucie Dmitrij Afanasjew, po skutecznie wyprowadzonym kontrataku. Siedem minut później Henrik Knudsen posłał w kierunku bramki Piotra Wyszomirskiego potężną "bombę" i było już 9:3 dla kielczan.

Z minuty na minutę podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka skutecznie odrabiali jednak straty. Ułatwiali im to sami kielczanie, popełniając proste błędy w ataku i oddając piłkę niemal "za darmo". W wielu sytuacjach brakowało przysłowiowej "zimnej krwi". Gospodarze grali wprawdzie ambitnie, ale jednocześnie wyglądali na bardzo spiętych, co paraliżowało ich poczynania na parkiecie. Od pierwszych minut z dobrej strony próbował pokazać się Michał Jurecki, ale kolejne zagrania w wykonaniu reprezentanta Polski, nie były najlepsze. "Dzidziuś" gubił piłkę i oddawał niecelne rzuty.

W końcówce pierwszej połowy goście zdołali rzucić cztery bramki z rzędu i trener Bogdan Wenta, przy stanie 14:10 dla Vive, poprosił o czas. Po wznowieniu padła już tylko jedna bramka, której autorem był Jurecki. Po 30 minutach kielczanie prowadzili 15:10.

Drugą połowę ponownie lepiej rozpoczęli gospodarze. Duża w tym zasługa Patryka Kuchczyńskiego, który w pierwszych ośmiu minutach drugiej połowy aż czterokrotnie pokonywał Wyszomirskiego. Przy stanie 20:14 dla Vive, goście ponownie zabrali się do odrabianie strat. Seria kolejnych czterech bramek Azotów wywołała duże zniecierpliwienie na trybunach. Trudno jednak dziwić się kibicom "żółto-biało-niebieskich", bowiem kielczanie grali nieporadnie w ataku, nie mieli pomysłu na oszukanie obrony rywala lub oddawali bardzo niecelne rzuty, obijając raz za razem słupki i poprzeczki. W drużynie z Puław nie do zatrzymania był natomiast Dmytro Zinchuk, który w drugiej części spotkania aż siedmiokrotnie pokonywał Kotlińskiego.

Na sześć minut przed końcem efektowną wkrętką popisał się były gracz mistrzów Polski, Wojciech Zydroń i Azoty przegrywały już tylko 24:22. Gospodarze zdołali jednak utrzymać do końca skromne prowadzenie i ostatecznie pokonali ostatnią drużynę PGNiG Superligi 27:23.

W kieleckim zespole z dobrej strony pokazali się Damian Kostrzewa i Kazimierz Kotliński, który zastępował kontuzjowanego Marcusa Cleverly`ego. Nadal zawodzą natomiast największe gwiazdy mistrza Polski - Mariusz Jurasik oraz Michał Jurecki. W drużynie Azotów dobry występ zaliczyli Wojciech Zydroń. Skrzydłowy wprawdzie nie wykorzystał dwóch rzutów karnych, mimo to był mocnym punktem swojego zespołu. Dobrze zagrał też Dmytro Zinchuk, na którego kielecka defensywa w drugiej połowie nie mogła znaleźć sposobu.

KS Vive Targi Kielce - KS Azoty Puławy 27:23 (15:10)

Vive: Kotliński - Kostrzewa 7, Stojković 7, Kuchczyński 4, Jurecki 3, Jurasik 3, Knudsen 2, Grabarczyk 1, Gliński, Zaremba, Podsiadło, Krieger, Dżomba.

Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Zydroń 7, Zinchuk 7, Gowin, Płaczkowski, Pomiankiewicz 1, Kus 1, Witkowski 1, Semenov, Afanasjev 3, Szyba 3, Sieczka, Kowalik.

Kary: Vive - 10, Azoty - 8 minut.

Widzów: 3000

Źródło artykułu: