Marcin Kurowski (II trener Azotów Puławy): Niedawno skończyłem karierę zawodniczą, ale jeszcze w takim meczu nie grałem, gdzie pokazano aż sześć czerwonych kartek, z czego pięć u nas. Wiedzieliśmy, że Mielec gra szybki handball oparty na kontrze. Głównym zadaniem było wyeliminowanie tego elementu gry i poniekąd się to udało, gdyż pojedynek jest wygrany. Wydaje mi się, że trochę zbyt agresywna obrona z naszej strony spowodowała, iż 2/3 meczu graliśmy w osłabieniu. Mielec też miał dużo kar - było to typowe spotkanie walki.
Ryszard Skutnik (trener Stali Mielec): Przegraliśmy ten mecz w ostatnich dwóch minutach. Jeśli gramy z przewagę i tracimy dwie decydujące bramki, to nie ma czego komentować. Walka była, ale zakończyła się katastrofą. Zawodnicy się wystraszyli, bali oddać rzutów. Chociaż punkt by się przydał, jednak trzeba grać dalej.
Marek Szpera (rozgrywający Stali Mielec): Nie zrealizowaliśmy planów, które założone zostały przed meczem. Było trochę czerwonych kartek, ale za wynik nie powinniśmy mieć pretensji do sędziów. Sami musimy kończyć pewne piłki i wykorzystywać przewagi - to jest podstawa.
Michał Szyba (rozgrywający Azotów Puławy): Jechaliśmy tu po dwa punkty, żeby jak najbardziej zniwelować różnicę punktową w tabeli po słabszym początku sezonu. Udało się, chociaż mecz był strasznie dziwny. Kilka decyzji sędziowskich było zbyt pochopnych, za szybko wyciągane były kartki i wlepiane dwuminutowe kary. Suma sumarum jesteśmy zadowoleni z punktów i przygotowujemy się do walki w kolejnych meczach.