Polscy szczypiorniści nie lekceważą Ukrainców

Od meczu z Ukrainą walkę o udział w mistrzostwach Europy rozpoczną biało-czerwoni. Reprezentanci Polski nie lekceważą ekipy najbliższego rywala, przestrzegając przed nadmiernym optymizmem.

- To zespół bardzo groźny i niewygodny - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl wracający do gry w kadrze po dwóch latach przerwy Grzegorz Tkaczyk. - Są tam w większości bardzo wysocy zawodnicy. Nie wolno więc nam od razu rzucać z drugiej linii, trzeba piłkę rozegrać, szukać podania do pozycji - tłumaczy. - Czeka nas bardzo trudne spotkanie. Oglądaliśmy już video, Ukraińcy prezentują typową rosyjską szkołę. Grają dobrze z kołem, w obronie preferują strefę 6-0, momentami 5-1 - wyjaśnia.

Kogo obawiać trzeba się najbardziej? - Ich lewy rozgrywający dysponuje bardzo mocnym rzutem i na niego musimy zwrócić szczególną uwagę - przyznaje Tkaczyk. Mocną stroną Ukraińców jest też zgranie, aż ośmiu kadrowiczów reprezentuje na co dzień ZTR Zaporoże. O sile naszego najbliższego rywala świadczą wyniki, jakie ten osiągał podczas ostatnich mistrzostw Europy. Ukraińcy przegrali wprawdzie wszystkie mecze, potentatom łatwo jednak nie odpuszczali (33:37 z Rosją, 25:28 z Chorwacją, 29:31 z Norwegią).

- To wielkie chłopy, mojego wzrostu - śmieje się Kamil Syprzak, który na warszawskim Torwarze być może dostąpi zaszczytu debiutu w biało-czerwonych barwach. - Nie można ich lekceważyć, na pewno będą bardzo mocni w obronie - przestrzega. Wtóruje mu Artur Siódmiak. - To solidny rywal - przyznaje. - Są mocni fizycznie, grają długo piłką. Wiadomo, zakładamy zwycięstwo, musimy jednak podejść do tego meczu w pełni skoncentrowani, by odnieść spokojne zwycięstwo - kończy.

Komentarze (0)