Robert Nowakowski: To był mecz walki

W meczu 8. kolejki PGNiG Superligi kobiet pomiędzy Zgodą Ruda Śląska a Piotrcovią Piotrków Trybunalski padł remis po 30. Do ostatnich chwil ważyły się losy wyniku. Raz bliżej upragnionych dwóch punktów były gospodynie, raz przyjezdne. W ostatnich sekundach Beatę Kowalczyk pokonała Małgorzata Krzymińska, wyrównując stan pojedynku. Oba zespoły podzieliły się punktami.

- To był mecz walki w obronie i o jak najlepszą pozycję w ataku. W pierwszej połowie przydarzyło się trochę błędów w defensywie. Druga odsłona meczu była już lepsza. Nasza gra była bardziej agresywna, chociaż znów pojawiły się niewykorzystane stuprocentowe sytuacje - analizował po meczu trener piotrkowianek, Robert Nowakowski

Przez sporą część drugiej połowy podopieczne trenera Nowakowskiego przegrywały dwoma, trzema bramkami. Nawet kiedy udawało im się odrobić stratę szybko pozwalały rywalkom wrócić na prowadzenie. Same przewagę uzyskały w końcówce. By ostatecznie wywalczyć tylko remis. - Pozostaje niedosyt. Przegraliśmy wygrany mecz - wzdycha „Kosa” - Po raz drugi w tym sezonie ma miejsce sytuacja, w której w ostatnich minutach moje zawodniczki nie wykorzystują rzutu karnego. Rzut karny to loteria. Trudno określić kto w danej sytuacji będzie w stanie wykonać go najlepiej. W Koszalinie mimo niezłej skuteczności w całym spotkaniu z ostatnim karnym nie poradziła sobie Sylwia Lisewska - uzupełnia.

Sylwia Lisewska mecz ze Zgodą zakończyła z dwunastoma bramkami na koncie. Szansy na zdobycie trzynastego oczka nie dostała. Do wykonania w końcówce rzutu karnego została wyznaczona jej koleżanka - W pojedynku ze Zgodą to zawodniczka była bardzo skuteczna, ale nie chciałem powielać sytuacji z Koszalina - tłumaczy szkoleniowiec - Do wyboru mam cztery zawodniczki, które wykonują rzuty karne, czyli właśnie Sylwia Lisewska, Agata Wypych, Inna Krzysztoszek oraz Agnieszka Dąbrowska. W sobotę postawiłem na doświadczenie, nie udało się… - wyjaśnia dalej.

Nie da się ukryć, że piotrkowianki zmarnowały kilka niezłych okazji do poprawienia swojego dorobku bramkowego. Czy poziom skuteczności mieści się w normie, czy są jakieś powody do zmartwień? -Myślę, że nie było tak źle ze skutecznością. Wpadłam nam też jedna pechowa bramka. Ale nie mogę mieć do nikogo pretensji jeśli chodzi o samą skuteczność rzutową. Na kole, lewym i prawym rozegraniu zawodniczki wrzucały to co dało się wrzucić. Nieźle grały skrzydła. Oczywiście nie da się pominąć świetnej postawy Beaty Kowalczyk - wylicza Nowakowski.

Mimo całkiem pozytywnego obrazu gry jaki wyłania się z relacji piotrkowskiego szkoleniowca remis to nie wynik, które może zadowalać ambitną drużynę Piotrcovii. Czego zabrakło, żeby zdobyć dwa zamiast jednego punktu? - W tym meczu kluczem do zwycięstwa było popełnianie jak najmniejszej ilości błędów technicznych. Ten kto miałby ich na koncie mniej i wytrzymałby kondycyjnie powinien zejść z parkietu zwycięsko - konstatuje szkoleniowiec Piotrcovii - Cóż, zakończyło się remisem… - chmurzy się.

Komentarze (0)