Dariusz Molski: Jestem zły na chłopaków

W ramach 1/8 finału Pucharu Polski gorzowianie wybrali się do Wolsztyna, gdzie zmierzyli się z tamtejszym Wolsztyniakiem. Pierwszoligowiec bliski był sprawienia niespodzianki, a AZS zwycięstwo zapewnił sobie dopiero po dogrywce.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Wolsztyniak Wolsztyn nie przestraszył się wyżej notowanego rywala jeszcze kilka sekund przed końcem meczu bliższy był wyeliminowania beniaminka PGNiG Superligi. Po meczu gorzowski szkoleniowiec nie krył swojego niezadowolenia. - Jestem zły na chłopaków, bo nie grali tego co mówiłem. Grali po swojemu i taki jest efekt. Przy takiej obronie nie można grać statycznie. Trzeba było dużo biegać bez piłki, tego nie realizowali. Skończyło się szczęśliwie, choć chyba niezasłużenie. Powinniśmy ponieść karę. Może to byłaby jakaś nauczka i wstrząs. Chyba myśleli, że przyjechała ekstraklasa to wszyscy się położą, a my wygramy. Nie potrafiliśmy docenić przeciwnika i prawie zostaliśmy skarceni - powiedział Dariusz Molski.

Spotkanie pucharowe dało możliwość gry kilku piłkarzom, którzy w ligowych rozgrywkach większość czasu spędzają na ławce rezerwowych. Swoją szansę wykorzystał m.in. Mateusz Stupiński, który okazał się najskuteczniejszym strzelcem zespołu. - Mam nadzieję, że w lidze też zagram więcej. Do końca nie było tak dobrze. Ciężko wejść w rytm meczowy nie grając za dużo. Wiedzieliśmy, że rywal rzuci się na nas od razu. To bardzo waleczny zespół, który ma pełną halę kibiców. Zaczęliśmy mecz na stojąco i potem strasznie się męczyliśmy - skomentował Stupiński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×