Dla Zagłębia mecz zaczął się dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze. Po pięciu minutach gry lubinianie prowadzili 4:1. Zawodnicy Wisły starali się odrobić straty, jednak nie potrafili przebić się przez szczelną obronę gospodarzy. Najwięcej problemów "Nafciarze" mieli jednak ze znalezieniem sposobu na Michała Świrkulę, który bronił jak w transie. Po ośmiu minutach i kolejnej bramce Pawła Adamczaka było 5:2, a pięć minut później Zagłębie prowadziło 7:4. Na tym się skończyło. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu rzucili trzy bramki z rzędu i zrobił się remis. Na pierwsze prowadzenie w meczu goście wyszli w 18. minucie po bramce Arkadiusza Miszki. W 25. minucie lubinianie przegrywali już 10:14. Podopieczni Jerzego Szafrańca nie zdołali odrobić strat, a do tego stracili jeszcze kolejne bramki i do przerwy było 12:18.
Pierwsze dwie bramki po przerwie zdobyli zawodnicy Wisły i było 12:20. Do 40. minuty "Miedziowi" zniwelowali nieco straty i przegrywali różnicą pięciu bramek - 17:22. Z biegiem czasu przewaga Wisły znów zaczęła rosnąć i nie pomogła nawet dobra dyspozycja rzutowa Bartłomieja Tomczaka i Michała Stankiewicza. Przyjezdni mięli Arkadiusza Miszkę, który sprawiał najwięcej problemów lubińskiej defensywie. W 53. minucie właśnie po bramce tego zawodnika przyjezdni wyszli na najwyższe prowadzenie w meczu - 30:21. Mecz zakończył się wynikiem 25:33.
MKS Zagłębie Lubin - Orlen Wisła Płock 25:33 (12:18)
Zagłębie: Świrkula, Malcher - Orzłowski, Stankiewicz 7, Rosiek 1, Tomczak 6, Paweł Adamczak 3, Fabiszewski, Kozłowski 1, Szymyślik 2, Piotr Adamczak, Obrusiewicz 3, Migała 2.
Kary: 8 min.
Wisła: Wichary - Chrapkowski 4, Backstrom 3, Miszka 8, Samdahl 3, Madsen, Twardo 2, Kuzelev, Syprzak 2, Kavas 5, Dobelsek 6.
Kary: 6 min.
Sędziowali: Mariusz Kałużny, Tomasz Stankiewicz (obaj Opole); Delegat ZPRP: Piotr Wilczak (Zawiercie)
Widzów: ok. 300 (w tym ok. 20 z Płocka)