Jesteśmy w stanie przeciwstawić się Stali - rozmowa z Łukaszem Białaszkiem, zawodnikiem Nielby Wągrowiec

W związku z kontuzją Przemysława Krajewskiego, w najbliższym spotkaniu ligowym Nielby ze Stalą Mielec ciężar gry na lewym skrzydle będzie musiał prawdopodobnie uciągnąć Łukasz Białaszek. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl skrzydłowy MKS-u opowiada o ostatnim spotkaniu ligowym, sytuacji zespołu w tabeli, treningach oraz najbliższym pojedynku ze Stalą Mielec.

Piotr Werda: Jaka jest twoja obecna dyspozycja?

Łukasz Białaszek: Powoli dochodzę do zdrowia po urazie nogi. Stan zapalny rzepki w kolanie był bardzo uciążliwy. Przy każdym wyskawiwaniu, czy też hamowaniu odczuwałem duży dyskomfort w kolanie. Kontuzja na chwilę obecną jest już zaleczona.

Najbliższy, sobotni występ Przemysława Krajewskiego stoi pod dużym znakiem zapytania. W pojedynku ligowym z Warmią Olsztyn doznał on skręcenia stawu skokowego. Na lewym skrzydle możesz być więc osamotniony.

- Z powodu kontuzji na pewno trudno mu będzie zagrać ze Stalą. Nie będzie to jednak pierwszy występ w mojej karierze, w którym będę musiał zagrać przez pełne sześćdziesiąt minut.

Jakbyś scharakteryzował postawę Nielby w ubiegłotygodniowym meczu ligowym z Warmią Olsztyn?

- Na pewno był to mecz walki. Zwyciężył ten, kto popełnił mniej błędów. Nasz styl nie był najważniejszy. Dążyliśmy do tego, by wreszcie zdobyć komplet punktów. Można grać pięknie i przegrać. Można też grać brzydko, a jednak wygrywać. Nieważne, że nie było to efektowne zwycięstwo, że nie padały w meczu piękne bramki. Najcenniejsze było to, że zrobiliśmy krok, aby zbliżyć się do zespołów, które są poza strefą spadkową.

Czy w sobotę Nielba jest w stanie postawić się rewelacji tegorocznych rozgrywek, Stali Mielec? We wrześniu, na inaugurację ligi zostaliście pokonani aż dziesięcioma bramkami.

- Wiem, że jesteśmy w stanie przeciwstawić się Stali. W naszym zespole drzemią ogromne możliwości zarówno w obronie, jak i w ataku. Potrzebujemy jednak troszkę czasu, aby wszystko zaczęło funkcjonować tak, jak należy. Każdy z zawodników musi dokładnie wiedzieć, jak się zachować w danej sytuacji. Jeśli to opanujemy, to będziemy wszystko wykonywać automatycznie. Wtedy niejeden raz zagramy na bardzo dobrym poziomie.

Będziecie zwracać szczególną uwagę na któregoś z graczy Stali?

- Trzeba zwrócić uwagę na wszystkich. Nie ma w ekipie Stali graczy, na których będzie trzeba nastawiać się indywidualnie. Mamy swój system obrony, który będziemy chcieli realizować. Co z tego wyjdzie? Przekonamy się w sobotę.

Czy Nielba jest w stanie w tym roku uciec ze strefy spadkowej?

- Myślę, że tak. W tym roku czekają nas jeszcze spotkania ze Stalą Mielec, Miedzią Legnica, MMTS-em Kwidzyn oraz Azotami Puławy. Są to mecze, w których możemy odnieść zwycięstwo. Aby nawiązać walkę z Orlen Wisłą Płock, czy też Vive Targami Kielce trzeba posiadać szeroką ławkę. Z resztą zespołów, w czasie konfrontacji przedsezonowych oraz w trakcie rozgrywek już pokazaliśmy, że można wygrać.

Czy zawodnicy Nielby rozumieją dziś już bardziej strategię Giennadija Kamielina?

- Trener Giennadij Kamielin przychodząc do Wągrowca zmienił diametralnie nasz system obrony. Wcześniej, przez półtora roku drużyna trenowała defensywę pod okiem innego szkoleniowca, Edwarda Kozińskiego. Aby zaakceptować to, co się zmienia, potrzeba czasu. Kilka tygodni z Kamielinem to nie jest długi okres. Nie mogliśmy też momentalnie wszystkiego zmieniać i postawić w stu procentach na uczenie się. Po drodze mieliśmy przecież spotkania ligowe, które musieliśmy wygrać. To nie był okres przygotowawczy... Wszystko jednak zaczyna się zazębiać, czego dowodem są nasze ostatnie spotkania.

Co zmieniło się w ataku?

- W tym elemencie nastąpiły tylko zmiany kosmetyczne. Dołożyliśmy kilka nowych zagrywek w ofensywie. Wynikały one jednak z taktyki obrony przeciwnika. Nie można wciąż trzymać się sztywno tych samych zagrywek. W zależności od przeciwnika inaczej rozgrywamy piłkę.

Trener Kamielin cały czas ma zastrzeżenia do kontry.

- W obronie jest łatwiej zrozumieć nowe założenia trenera. Z kolei w kontrze wszystko dzieje się niezwykle dynamiczne. Są nieprzewidziane ruchy przeciwnika. Jesteśmy w fazie budowania taktyki. Dlatego też, nie wszystko może się nam układać dobrze.

Jak były Wiślak, taki jak ty, dogaduje się z Markiem Kubiszewskim, byłym zawodnikiem Vive Targów Kielce?

- Gramy w jednym klubie. W zespole nie ma żadnych podziałów. Jeżeli jednak oglądamy we wspólnym gronie "świętą wojnę", to oczywiście każdy kibicuje innej drużynie. Żartujemy wtedy między sobą. Na parkiecie jednak nie ma znaczenia, skąd ktoś pochodzi. Wszyscy bronimy przecież barw Nielby.

Czego byś sobie życzył w przyszłym roku oprócz utrzymania w Superlidze?

- Sobie oraz zespołowi życzę przede wszystkim dużo zdrowia. Rok temu, w tym czasie niezwykle trapiły nas kontuzje. Oby zawsze omijały Wągrowiec szerokim łukiem.

Komentarze (0)