Eksperymenty przyniosły skutek - relacja z drugiego meczu towarzyskiego Polska - Turcja

Reprezentantki Polski po konsekwentnej, a co szczególnie ważne skutecznej grze pozostawiły daleko w pokonanym polu rywalki z Turcji. Biało-czerwone w niedzielnym spotkaniu pokazały się z o niebo lepszej strony, aniżeli w pierwszym, sobotnim meczu obu drużyn.

W tym artykule dowiesz się o:

- Zależy mi, aby w tych dwóch sparingach dziewczyny doszlifowały pewne ustawienia i taktykę. Na zbudowanie zaufania potrzebny jest czas, a wspólnie trenujemy przecież od niedawna. Z każdym kolejnym spotkaniem ich postawa na boisku wyglądać będzie jednak lepiej - obiecywał po wczorajszym, jednobramkowym zwycięstwie nad Turczynkami Kim Rasmussen, selekcjoner reprezentacji Polski. Jak się okazało duński trener nie rzucał słów na wiatr i jego podopieczne niemal w pył rozniosły w niedzielny wieczór rywalki z kraju czterech mórz.

W składzie Polski nastąpiła tylko jedna zmiana w porównaniu z pierwszym starciem obu zespołów. Do meczowej kadry dołączyła bowiem Lucyna Wilamowska, która niedawno dotarła na mieleckie zgrupowanie z Niemiec. Rozgrywająca SC Riesa od razu rzucona została na głęboką wodę, gdyż jej głównym zadaniem w defensywie było pilnowanie Yeliz Ozel - niezaprzeczalnie najbardziej znanej z Turczynek. Jak się później okazało Ozel, która w sobotę rzuciła aż dwanaście bramek, drugi pojedynek zakończyła z zaledwie dwoma trafieniami na koncie.

Biało-czerwone podobnie jak w dzień wcześniej spotkanie rozpoczęły dość nerwowo. Na całe szczęście dość szybko opanowały boiskowe wydarzenia i ku zaskoczeniu większości obserwatorów nie popełniały prawie w ogóle błędów własnych! W tym miejscu wystarczy przybliżyć statystki wczorajszego meczu. Po zaledwie pięciu minutach Polki trzykrotnie straciły piłkę, co rywalki skrzętnie zamieniły na bramki. Dziś tyle strat przydarzyło się naszym kadrowiczkom przez całą pierwszą odsłonę. Różnica kolosalna, a przede wszystkim widoczna na tablicy wyników.

Od pierwszych minut prym w szeregach Polski wiodła niekwestionowana liderka drużyny, a przy okazji bohaterka wczorajszego meczu Iwona Niedźwiedź. Polskiej rozgrywającej brakowało wprawdzie skuteczności, ale rywalki miały ogromny problem z zatrzymaniem jej szybkich wejść w strefę, co kończyło się rzutami karnymi. Te niemal bezbłędnie wykonywała Karolina Semeniuk-Olchawa.

Na przerwę szczypiornistki z orłem na koszulce schodziły z aż siedmioma bramkami zaliczki (17:10). Taka przewaga pozwoliła drużynie Rasmussena na małe rozluźnienie szeregów po zmianie stron i przećwiczenie różnych ustawień taktycznych. Polki pomimo pewnych eksperymentów radziły sobie jednak ciągle wyśmienicie, a popisową partię rozgrywały Lucyna Wilamowska, Joanna Dworaczyk oraz Kinga Byzdra.

Koniec końców nasze piłkarki zakończyły mecz z czternastoma bramkami na plusie. Zaprezentowały się przynajmniej o klasę lepiej w porównaniu z pierwszym spotkaniem. Trener Rasmussen ma jednak sporo materiału do przemyśleń, a niewiele czasu. Już w najbliższą środę Polki w Lublinie rozpoczynają turniej preeliminacji do mistrzostw świata 2011. Jakkolwiek inauguracyjny mecz z Cyprem powinien być dla nich czystą formalnością, tak kolejne batalie będą już prowadzone nie na ślepaki, a prawdziwą amunicję.

Polska - Turcja 35:21 (17:10)

Polska: Sadowska, Mikszto - Semeniuk-Olchawa 5, Wilamowska 5, Byzdra 4, Dworaczyk 4, Pielesz 4, Wolska 3, Załęczna 3, Gleń 2, Leśkiewicz 1, Niedźwiedź 1, Paluch 1, Stachowska 1, Wojtas 1, Zalewska.

Kary: 10 min.

Turcja: Imamoglu, Capar, Tinkaoglu - Y.Yilmaz 7, Iskenderoglu 2, Ozel 2, Sahin 2, Bora 1, Calis 1, Gundar 1, Nahcivanli 1, Ozturk 1, Pirincci 1, Turkay 1, Yaman 1, B.Yilmaz.

Kary: 6 min.

Źródło artykułu: