Premierową odsłonę w Challenge Cup drużyna Azotów Puławy minimalnie przegrała na własnym parkiecie ulegając Macedończykom 1 bramką. Jednak w spotkaniu rewanżowym podopieczni Bogdana Kowalczyka okazali się lepsi i awansowali do 1/8 finału tych rozgrywek.
W opinii Wojciecha Zydronia oba pojedynki nie stały na najwyższym poziomie sportowym, jednak obfitowały w dużą ilość emocji. - Może nie były to ładne mecze, ale nie brakowało walki, ambicji i obie drużyny włożyły w nie dużo serca. Z przebiegu dwumeczu uważam, że byliśmy zespołem minimalnie lepszym - mówi na łamach Kuriera Lubelskiego.
Zdaniem zawodnika to wiedza o przeciwniku jaką zespół zdobył podczas pierwszego pojedynku zaowocowała zwycięstwem w spotkaniu rewanżowym. - Na swoim terenie, gdzie czujemy się dobrze i pewnie, przegraliśmy jedną bramką. Natomiast w Macedonii, gdzie żywiołowo reagująca publiczność mogła w pewnych momentach nas zestresować, osiągnęliśmy korzystny wynik. Wiedza z pierwszego meczu była bezcenna, chociaż nie mieliśmy wiele czasu na analizę - twierdzi.
Skrzydłowy puławian pytany jeszcze przed losowaniem o kolejnego przeciwnika w 1/8 finału Challenge Cup odpowiedział: - Ja stawiam, że pojedziemy do Skandynawii. I nie pomylił się. We wtorek w Wiedniu odbyło się losowanie par europejskich pucharów. Kolejnym rywalem puławskich Azotów będzie norweski zespół Stord Handball. Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie 19/20 lutego 2011, rewanż tydzień później.
Więcej w Kurierze Lubelskim.