Zdaniem Aloszy Szyczkowa na początku spotkania Nielba - Miedź, wągrowczanie zagrali niestety bez koncentracji. Przez to rywal dość szybko uzyskał przewagę bramkową. - Na parkiecie wyraźnie zabrakło kontuzjowanych: Bartosza Świerada oraz Kamila Sadowskiego. Z urazem zagrał z kolei Rafał Przybylski. Przed spotkaniem w ogóle nie trenował. Wyszedł więc na boisko "na zimno" - beż żadnej pracy włożonej w przygotowanie do spotkania - informuje wągrowiecki skrzydłowy.
- Brak tych zawodników na pewno był dla nas problemem. Drużyna Miedzi niczym specjalnym nas nie zaskoczyła. Jedynie częsta i skuteczna kontra była trudna do zatrzymania - przyznaje Szyczkow. Zdaniem nielbisty, arbitrzy spotkania nie sędziowali obiektywnie. - Wiadomo, że gospodarze zawsze są troszkę uprzywilejowani przez sędziów. Jednak legniczanie mieli zbyt duże względy, a szczególnie w pierwszej połowie. Po meczu miałem wrażenie, że arbitrzy dopilnowali bezpiecznej przewagi, a potem "trzymali" ją. Dlatego też w drugiej połowie ciężko było cokolwiek ugrać - wyjaśnia zawodnik MKS-u.
Dwie udane akcje Łukasza Gieraka oraz trafienie Aloszy Szyczkowa zmniejszyły rozmiary porażki żółto-czarnych do trzech bramek. W 42. minucie zrobiło się nagle 19:16. - Potem daliśmy jednak ciała. Nie dość, że nie wykorzystaliśmy posiadanej przewagi, to jeszcze zmarnowaliśmy akcje w ataku - twierdzi Szyczkow.
Jeśli chodzi o defensywę Nielby, to opinie pomeczowe były z reguły pozytywne na jej temat. - Gorzej było, jeśli chodzi o atak, w którym zdaniem wielu obserwatorów po prostu sobie nie radziliśmy. Z kolei gracze Miedzi oddali wiele rzutów na naszą bramkę z pozycji sam na sam. Z kontry zdobyli kilkanaście bramek. To zdecydowanie zbyt wiele. Nie można zostawiać bramkarzowi takich akcji do wybronienia. Adrian Konczewski jednak stanął na wysokości zadania, ratując nas niejednokrotnie od utraty kolejnej bramki - przyznaje prawoskrzydłowy Nielby.
Pytany o swoją aktualną dyspozycję, Alosza Szyczkow wyjawia, że czuje się obecnie dość dobrze. - Cały czas jednak doskwiera mi delikatny ból w prawej kostce. Od czterech tygodni nie mogę się go pozbyć. Po rozgrzewce można jednak z nim już grać. Myślę, że w dopiero w przerwie świątecznej uda mi się ten uraz wreszcie wyleczyć - wyjaśnia.