W sobotnim meczu w Zielonej Górze Rumuni okazali się lepsi od Polaków wygrywając 28:26. W niedzielę w Poznaniu biało-czerwoni wzięli rewanż zwyciężając 31:25. - W porównaniu do wczorajszego meczu mój zespół popełnił wiele błędów, nie graliśmy tak dobrze w obronie, a Polacy byli dziś po prostu lepsi - przyznał Vasile Stinga po spotkaniu. - Mieliśmy w drugiej połowie tylko dwubramkową stratę, ale mój zespół popełnił zbyt wiele prostych błędów. Chciałem też zagrać wszystkimi zawodnikami, bo to mecz towarzyski, to też mogło wpłynąć na jakoś gry - dodał.
Mimo porażki Rumun opuszczał Poznań w dobrym nastroju. - Ten dwumecz był dla nas bardzo dobrym przygotowaniem do mistrzostw świata. Atmosfera meczów była bardzo fajna, dużo kibiców pojawiło się na trybunach - powiedział.
Zespół trenera Stinga nie będzie zaliczany do faworytów mistrzostw świata, jego zdaniem natomiast to Polacy powinni walczyć o najwyższe laury. - Polska ma bardzo wielu dobrych zawodników, doświadczonych w dużych imprezach, dojrzałą, gdzie wielu zawodników gra w Bundeslidze. Na pewno zaliczają się do szerokiego grona faworytów mistrzostw - ocenił.
Trener Wenta nie pozostał dłużny. - Znamy się z trenerem Stinga jeszcze z lat 70-tych i 80-tych - zdradził. - W tamtych czasach był to świetny gracz, jedyny, który potrafił przeskakiwać strefę radziecką przy ich wzroście 2,07 m. Miałem przyjemność grać z nim w Hiszpanii jako młody człowiek - przypomniał.
- Uważam, że Rumunii dokonali bardzo dobrego wyboru mianując go selekcjonerem, widać, że reprezentacja gra coraz lepiej, a Stinga, jako były świetny gracz, ma duży autorytet wśród zawodników. Wczoraj porozmawiałem sobie bardzo miło z trenerem, to pokazuje, że piłka ręczna, mimo że na boisku bywa brutalnie, a na ławkach możemy sobie trochę napokazywać, to po meczu o wszystkim zapominamy, jest wzajemny szacunek - powiedział trener polskiej reprezentacji.