Łukasz Luciński: Z kim spędzisz tegoroczne święta?
Monika Stachowska: Standardowo z rodziną. Mam troje rodzeństwa, z którym jestem bardzo blisko związana i wręcz uwielbiam ich towarzystwo. Będziemy mieć więc chwilę, aby nacieszyć się sobą nawzajem! Jakoś nie potrafię wyobrazić sobie Świąt Bożego Narodzenia bez dobrego towarzystwa (śmiech).
Chyba nie będziesz miała zbyt dużo czasu by nacieszyć się najbliższymi…
- Tak to prawda. Wpadnę ekspresem do domu i wypadnę jak burza. Tylko dwa dni, a tyle rzeczy do zrobienia…
Czy masz jakąś ulubioną potrawę?
- Cóż, staram się spróbować wszystkich dań, które zagoszczą na naszym stole. Wyjątkami są tylko karp i tradycyjne sałatka warzywna, której smaku nie tolerują moje kubki smakowe.
Handballowe tematy zagoszczą przy wigilijnym stole?
- Cóż, chyba nie da się tego uniknąć (śmiech).
A jak będziesz świętowała nadejście Nowego Roku?
- Muszę szczerze przyznać, że mam dość ambiwalentny stosunek do szampańskiej nocy sylwestrowej, która moim zdaniem powinna być przełożona na okres letni. Tegorocznego Sylwestra spędzę ze znajomymi i będzie to taki standardowy okres międzytreningowy (śmiech).
Czego zatem można Ci życzyć?
- Rok 2010 był dla mnie bardzo udany zarówno pod względem zawodowym, jak i prywatnym. Mam więc nadzieję, że w kolejnym roku los obejdzie się ze mną równie bezboleśnie. A ja sama życzę sobie, abym nigdy nie zwątpiła w swoje marzenia!