Przerwa świąteczna była okazją do zregenerowania sił przed drugą częścią rozgrywek PGNIG Superligi. - Na pewno niezwykle trudno byłoby trenować w okresie, w którym wszyscy wokół ciebie odpoczywają od ciężkiej pracy. Po okresie świątecznym wracam jednak na parkiet ze zdwojoną siłą - zdradza Alosza Szyczkow.
Pomimo, że Giennadij Kamielin - szkoleniowiec Nielby, nie zastosował na pierwszym treningu taryfy ulgowej wobec zawodników, to i tak dla wągrowieckiego skrzydłowego powrót do cyklu szkoleniowego nie był problemem. - W czasie przerwy mieliśmy bardzo mało czasu na leniuchowanie. Było Boże Narodzenie, był przecież i sylwester. Spędzaliśmy czas na przygotowaniach do świąt, na wspólnym biesiadowaniu, odwiedzaniu przyjaciół. Okres wolnego jaki mieliśmy od treningów, był idealny, aby się przygotować do kolejnych czekających nas trudów. Nie pozwolił jednak, żeby się "zapuścić" - wyjaśnia Szyczkow.
Pytany o aktualną dyspozycję, wągrowiecki szczypiornista twierdzi, że ogólnie czuje się nieźle. Choć, jak mówi - stare urazy nieraz się odzywają. - Jedynym okresem, który daje szansę na wyleczenia kontuzji jest lato. Pogoda sprzyja wtedy pełnej rekreacji oraz wypoczynkowi na świeżym powietrzu. Z kolei zima nie wpływa pozytywnie, ani na naszą psychikę, ani na fizyczne doprowadzenie organizmów do pełnej używalności - twierdzi nielbista.
W sylwestra wszyscy składamy sobie życzenia oraz obmyślamy noworoczne postanowienia. Alosza Szyczkow nie był wyjątkiem. - W nadchodzącym roku życzę sobie oraz drużynie występów w fazie play-off. Sądzę, że mamy realne szanse, aby to osiągnąć. Wszystkim zawodnikom oraz kibicom życzę natomiast dużo zdrowia.