Od pierwszych minut polsko - czeska potyczka miała bardzo wyrównany przebieg. Dowodem na to jest fakt, że do szesnastej minuty spotkania żaden z zespołów nie potrafił wyjść na prowadzenie wyższe, niż różnicą jednej bramki. Od samego początku dużo kłopotów Piotrowi Wyszomirskiemu sprawiał lewy rozgrywający reprezentacji Czech - Alois Mraz, jednak i Bogdan Wenta miał w swojej talii polskich orłów skutecznych zawodników, a z całą pewnością bardziej wyrównaną drużynę. Największy aplauz wzbudzał niegrający w czwartkowym meczu ze Słowakami Karol Bielecki, który rzutami z dystansu wprost torpedował bramkę Jakuba Krupy i przez niego czeski bramkarz musiał wyjmować piłkę ze swojej świątyni aż pięciokrotnie.
Po raz pierwszy biało-czerwoni objęli dwubramkowe prowadzenie po niecodziennym trafieniu Grzegorza Tkaczyka, który efektowną podkrętką pokonał w 16 minucie Mraza. Odskoczyć biało-czerwonym mimo usilnych starań ciągle się jednak nie udawało, a pięć bramek w krótkim czasie zdobył skuteczny - również w rzutach karnych - Tomas Cip. W końcu jednak skuteczna gra w obronie i coraz śmielsze ataki Polaków przyniosły oczekiwany rezultat. Trzy bramki z rzędu i od stanu 12:11 w 22 minucie, trzy minuty później zrobiło się już 15:11 i właśnie czterobramkową przewagą biało-czerwonych zakończyła się pierwsza część gry.
Zgodnie z przewidywaniami, Bogdan Wenta od pierwszych minut drugiej połowy dał grać bramkarzowi Zagłębia Lubin, Adamowi Malcherowi. W tej części gry w przeciwieństwie do pierwszej połowy, zawodnicy obu drużyn grali skuteczniej w obronie i było mniej "radosnej piłki ręcznej". Taka gra najwidoczniej pasowała Czechom, którzy w 37 minucie po bramce Bartosza Jureckiego przegrywali 22:17, ale dali radę dojść rywali na zaledwie dwie bramki! Kilkakrotnie w tej części gry błędy popełniał Marcin Lijewski, który w pierwszej połowie grał o wiele lepiej, a tym razem zdarzało mu się niecelnie rzucić, czy też popełniać błąd w rozegraniu. Właśnie po jego błędzie, w 48 minucie bramkę z kontrataku zdobył Ondrej Zdrahala i Polacy prowadzili już tylko 25:24, a po rzucie Alojza Mraza był remis 26:26! - Przed meczem trener nas ostrzegał, żebyśmy nie lekceważyli czeskiej drużyny. Oni przyjechali się ograć i pokazać z jak najlepszej strony. Za szybko oddawaliśmy rzuty, a jak już były przygotowane, to nie trafialiśmy. Można też narzekać na naszą obronę - powiedział szczerze Bartosz Jurecki.
Polacy byli kompletnie rozbici i wykorzystali to ich rywale, którzy po bramce Petra Hrubego wyszli na prowadzenie. - W dzisiejszym meczu było inne podejście do spotkania i poziom, dobrze się zaprezentowaliśmy na boisku - powiedział zadowolony Alojz Mraz. Trzeba Czechom oddać, że prowadzenie w tym okresie gry było zasłużone. W końcu jednak Polacy odzyskali rytm gry i przez pewien czas gra toczyła się bramka za bramkę. Bardzo ważną bramkę na 32:30 zdobył Tomasz Tłuczyński, ale ciągle Czesi trzymali wynik. Przy stanie 33:32 dla Polski, bramkarza czeskiej drużyny pokonał Bartłomiej Jaszka, jednak sędzia bramki nie uznał, bo wcześniej czas wziął trener Bogdan Wenta. - W ostatniej akcji moja reakcja była impulsywna, nie było wcześniej reakcji sędziego i dlatego zdecydowałem się przerwać grę. Kartkę położyliśmy pięć sekund przed bramką, tutaj na syrenę nikt nie zareagował - wytłumaczył Wenta
Polska - Czechy 33:32 (18:14)
Składy:
Polska: Wyszomirski, Malcher - B.Jurecki 8, Bielecki 7 (2 min), M.Lijewski 5 (2 min), Jaszka 3, Tłuczyński 3, Jachlewski 2, Kuchczyński 1, Jurkiewicz 1, Tkaczyk 1, Tomczak 1, Rosiński 1, Siódmiak, Grabarczyk (2 min), Orzechowski.
Czechy: Krupa, Galia - Mraz 8, Cip 8 (2 min), Motl 3, Stehlik 3, Hruby 3, Zdrahala 3, Mickal 1, Sklenak 1, Vitek 1, Prachar 1 (4 min), Hrstka 1, Horak.
Kary: Polska - 6 min, Czechy - 4 min.
Rzuty karne: Polska - 2/2, Czechy - 4/6
Przebieg meczu:
I połowa: 0:1, 1:1, 2:1, 2:2, 3:2, 3:3, 3:4, 4:4, 4:5, 5:5, 5:6, 6:6, 7:6, 7:7, 8:7, 8:8, 9:8, 10:8, 10:9, 11:9, 11:10, 12:10, 12:11, 13:11, 14:11, 15:11, 16:11, 16:12, 17:12, 17:13, 17:14, 18:14.
II połowa: 19:14, 19:15, 20:15, 20:16, 20:17, 21:17, 22:17, 22:18, 22:19, 23:19, 23:20, 24:20, 24:21, 24:22, 25:22, 25:23, 25:24, 26:24, 26:26, 26:26, 27:26, 27:27, 27:28, 28:28, 29:28, 29:29, 29:30, 30:30, 31:30, 32:30, 32:31, 33:31, 33:32, 34:32, 34:33
Sędziowie: Taras Kouz, Viktor Zhoba (Ukraina).
Widzów: 4.000.