Wenta zmartwiony formą defensywy

Postawa formacji obronnej spędza sen z powiek Bogdanowi Wencie. Nie od dziś wiadomo, że szczelna defensywa i kontry to w grze reprezentacji Polski kwestia fundamentalna, tymczasem w Gdyni jakości w tyłach wyraźnie zbrakło.

- Obrona to podstawa piłki ręcznej - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl skrzydłowy reprezentacji Polski, Bartłomiej Tomczak. - W Cetniewie pracowaliśmy nad wszystkimi elementami gry, na obronę nacisk był jednak szczególny - zaznacza.

Efekty grudniowego zgrupowania widać było w otwierającym Turniej Noworoczny meczu ze Słowacją, podczas którego polska obrona stanowiła prawdziwy monolit. - Nasza defensywa była konsekwentna i zdyscyplinowana, znów świetnie spisał się Piotr Wyszomirski - cieszył się wówczas w rozmowie z dziennikarzami Sławomir Szmal. - W obronie zagraliśmy bardzo dobrze, choć nie ustrzegliśmy się też pewnych błędów i mam nadzieję, że z każdym dniem będzie coraz lepiej - dodawał z kolei wspominany już Tomczak.

Niestety, z meczu na mecz biało-czerwona defensywa prezentowała się coraz słabiej, co po części było także efektem eksperymentów sztabu trenerskiego. - Bogdan Wenta i Daniel Waszkiewicz próbowali różnych zestawów, szczególnie na środku obrony, gdzie grało bodaj sześciu czy siedmiu zawodników i wyglądało to bardzo różnie - tłumaczy jeden z najbardziej doświadczonych graczy w polskim zespole, Mariusz Jurasik. - Teraz z pewnością mają już jednak pewien obraz sytuacji, w ciągu kilku najbliższych dni ustalą tą twardą defensywę i wybiorą zawodnika, który ma zdecydowanie brylować i nią rządzić.

W meczu z Czechami długimi okresami gra polskiej drużyny wyglądała znakomicie, wszystko posypało się jednak w końcówce. - Musieliśmy trochę eksperymentować, z ustawienia 6-0 przeszliśmy na 5-1 z Bartłomiejem Jaszką - wyjaśnia obrotowy, Artur Siódmiak. Dzień później defensywa zawodziła już przez pełną godzinę, Węgrzy rzucali z łatwością, a ich bramki były do siebie bliźniaczo podobne. - Niedopowiedzenia były szczególnie w strefie środkowej, gdy do rywala wychodziło zbyt wielu zawodników, dzięki czemu węgierski kołowy miał mnóstwo miejsca - tłumaczy Jurasik.

- Spędza nam sen z powiek ta gra obronna - nie kryje Wenta. - Bez Michała Jureckiego byłoby ciężko. Nieźle, jeśli chodzi o defensywę, prezentuje się Mariusz Jurkiewicz, dojrzale wygląda Jaszka. Inni potrafią jednak grać lepiej, Marcin Lijewski po dobrej pierwszej połowie, w drugiej się rozluźnił i było kilka błędów z jego strony - tłumaczy. By zwiększyć możliwość manewru w tyłach, selekcjoner zdecydował się na powołanie do kadry na mistrzostwa świata Mateusza Zaremby. Dość niespodziewanie - w świetle przeciętnej gry obronnej - biletu do Szwecji zabrakło dla za to dla Piotra Grabaczyka.

- Ostatnie dni poświęcać będziemy polepszaniu sytuacji w pozycjach obronnych, środkowych i bocznych - deklaruje Wenta. - Staramy się grać szybciej i oby miało to przełożenie na grę w defensywie. Nie można liczyć na to, że Sławek będzie wszystko odbijał, jemu też trzeba pomóc - kończy selekcjoner. Pierwszy mecz w ramach mistrzostw świata Polacy rozegrają już w najbliższy piątek, a rywalem biało-czerwonych będzie Słowacja.

Źródło artykułu: