Szlagierowe spotkanie pomiędzy drużynami Startu Elbląg i SPR-u Lublin przyciągnęły na trybuny rekordową w tym sezonie liczbę widzów. Utytułowany przeciwnik oraz debiut Grzegorza Gościńskiego w roli szkoleniowca gospodyń na pewno były czynnikami motywującymi do wybrania się w niedzielny wieczór na halę przy ulicy Grunwaldzkiej w Elblągu. Kibice, którzy wybrali właśnie tę formę wypoczynku nie mogą być zawiedzeni. Mecz przyniósł mnóstwo emocji i dość sensacyjne rozstrzygnięcie.
Początek zawodów stał pod znakiem braku koncentracji i skuteczności obu drużyn. Niecelne rzuty i podania, a także kilka udanych interwencji Agnieszki Kordunowskiej i jej rywalki Anny Baranowskiej zadecydowały, że przez pierwsze 5 minut spotkania goli było jak na lekarstwo. Pierwszym rzutem, który trafił do siatki był strzał Małgorzaty Majerek w 4 minucie gry, a już minutę później na 2:0 podwyższyła Sabina Włodek, która egzekwowała rzut karny. Po tym zimnym prysznicu elblążanki długo nie mogły się podnieść. Gdy Alina Wojtas wyprowadziła klub z Lublina na trzy bramkowe prowadzenie stało się jasne, że szczypiornistki Startu znalazły się w tarapatach. Niemoc strzelecką EKS-u przełamała dopiero w 8 minucie Hanna Strzałkowska, która z zimną krwią wykorzystała kontratak. W dalszej części meczu przewagę dalej posiadały obrończynie tytułu mistrzowskiego, choć podopieczne trenera Gościńskiego, powoli otrząsały się z początkowego marazmu. Z dużym poświęceniem elbląskiej bramki strzegła Kordunowska, która narażając swoje zdrowie parowała piłkę na boki. W 11 minucie po strzale Majerek przyjęła potężny rzut prosto na twarz. Pierwszym sygnałem dla piłkarek Startu do odrabiania strat była akcja Hanny Sądej i Edyty Grudki, które dosyć swobodnie rozegrały piłkę na połowie przeciwniczek, po czym ta druga zmniejszyła prowadzenie SPR-u Lublin do 3:5. Mniej więcej taka przewaga przyjezdnych utrzymywała się do 23 minuty, gdy po bramce Włodek z lewego skrzydła dominacja lublinianek wzrosła do czterech goli. Trzy minuty później tablica wyników wyświetla już rezultat 8:14 po bramce Krystyny Repelewskiej, a na trybunach po raz pierwszy pojawiły się oznaki zwątpienia. Gospodynie były w stanie odrobić przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę jeszcze dwie bramki i ostatecznie na przerwę schodziły z bagażem czterech goli.
Druga odsłona meczu również przez większość czasu przebiegała pod dyktando mistrzyń Polski. Wynik po wznowieniu gry otworzyła dobrze znana elbląskim sympatykom Alesia Mihdaliowa. Popularna "Olesia" trafiła jednak przy okazji kolejnej akcji na ławkę kar za przewinienie w defensywie. Start Elbląg nie potrafił jednak efektywnie wykorzystać przewagi liczebnej. W 38 minucie Izabela Puchacz świetnym uderzeniem z biodra zmienia wynik na 13:18. Nic nie zapowiadało drogi po zwycięstwo, jaką za kilka minut miały rozpocząć piłkarki z Wybrzeża. Impulsem do walki o komplet punktów było wejście na parkiet Marty Miecznikowskiej, która ostatnio musi pogodzić się z rolą rezerwowej. Golkiperka momentalnie dostosowała się do sytuacji na boisku i już w 44 minucie obroniła najpierw rzut karny wykonywany przez Włodek, a sekundę później również dobitkę tej zawodniczki. Nie był to koniec popisów bramkarki Startu, która zasłużyła na miano jokera w tych zawodach. Wysoka forma Miecznikowskiej sprawiła, że piłkarki z Lublina zaczęły się gubić. Doświadczone szczypiornistki uległy emocjom i nerwom, a kolejne rzuty "wyciągane" przez stojącą między słupkami elblążankę były powodem frustracji. Nawet skutecznie grająca do tej pory Wojtas nie mogła znaleźć sposobu na "super rezerwową". Co nie udawało się zespołowi gości, udało się gospodyniom. W 53 minucie po dwóch trafieniach Magdaleny Dolegało i jednym Agnieszki Wolskiej po raz pierwszy w meczu wyszły na prowadzenie 21:20. Po emocjonujących ostatnich 5 minutach, podczas których na ostatni zryw zdobyły się lublinianki za sprawą Auksy Sviderskiene, piłkarki ręczne Startu Elbląg przypieczętowały zwycięstwo golem Edyty Szymańskiej z rzutu karnego. Ostatnim akordem spotkania była jeszcze bramka Ewy Wilczek, ale zmniejszyła ona jedynie rozmiary porażki. Start Elbląg - SPR Lublin 25:23 (10:14)
Ciepło przyjęty przez fanów EKS-u Grzegorz Gościński zanotował świetny debiut, choć piłkarki z Elbląga nie zagrały idealnie. Przegrywały sporą część pojedynków z defensywą z Lubelszczyzny, która w obronie nie przebierała w środkach. Pozwalali na to sędziowie, którzy niechętnie karali piłkarki obu zespołów pozwalając na dość ostrą grę, choć nie naruszającą zasad fair-play. MVP spotkania została Marta Miecznikowska, która w widoczny sposób przyczyniła się do dużego sukcesu siódemki elbląskiego Startu.
Start Elbląg - SPR Lublin 25:23 (10:14)
Start Elbląg: Marta Miecznikowska, Agnieszka Kordunowska - Anna Frąckiewicz, Anna Szott, Monika Pełka-Fedak 2, Hanna Sądej 1, Magdalena Dolegało 2, Agnieszka Wolska 3, Justyna Domnik, Hanna Strzałkowska 6, Edyta Szymańska 5, Monika Aleksandrowicz, Edyta Grudka 2, Paulina Wasak 4
Trener: Grzegorz Gościński
Kary: 4 min
SPR Lublin: Weronika Mieńko, Anna Baranowska - Edyta Danielczuk, Sabina Włodek 5, Ewa Wilczek 1, Małgorzata Majerek 1, Monika Marzec 3, Katarzyna Wojdat, Kristina Repelewska 3, Aukse Sviderskiene 2, Izabela Puchacz 1, Kamila Skrzyniarz, Alesja Migdaliowa 1, Alina Wojtas 6
Trener: Edward Jankowski
Kary: 2 min
Sędziowali: Chmielecki (Kwidzyn), Majchrowski (Gdańsk)
Widzów: ok. 700.