Bogdan Wenta: Jesteśmy w grupie zespołów, które mogą zajść daleko

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już w piątek reprezentacja Polski rozpocznie walkę o mistrzostwo świata. Biało-czerwoni znajdują się w szerokim gronie faworytów do walki o najwyższe laury, każdy punkt trzeba będzie jednak wyszarpać na parkiecie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Najtrudniejsze dopiero przez nami - nie kryje selekcjoner reprezentacji Polski, Bogdan Wenta. - Oczekiwania są ogromne i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę - dodaje. - Gdy posiadasz umiejętności i dopisuje ci zdrowie, to pojawia się też szczęście. Zdolności muszą być jednak poparte pracą i determinacją, wówczas fortuna sprzyja. Mam nadzieję, że tym razem tak właśnie będzie, bo czasem o wszystkim decydują szczegóły i brakuje takiego jednego Siódmiaka - uśmiecha się selekcjoner. - Jesteśmy w gronie zespołów, które mogą zajść bardzo daleko. Oczywiście są wciąż ekipy, które na papierze wyglądają na dostarczycieli punktów - my już tę fazę przeszliśmy w ostatnich latach i jest to o tyle trudniejsze, że brakuje teraz tego handicapu, że ktoś nas nie doceni - tłumaczy.

Bogdan Wenta nie ma wątpliwości, że biało-czerwonych stać na dobre wyniki

Na inaugurację mistrzostw biało-czerwoni zmierzą się ze Słowacją, z którą walczyli kilka dni temu w Gdyni. - Próbowaliśmy różnych wariantów ofensywnych, nie pokazaliśmy jednak wszystkiego, podobnie zresztą jak nasi przeciwnicy - wyjaśnia Wenta. Selekcjoner odnosi się także do postawy formacji defensywnej w trakcie Turnieju Noworocznego. - W pierwszym meczu spisaliśmy się dobrze, w następnych zaś rywale mieli pod naszą bramką zbyt łatwo, może dlatego, że próbowaliśmy trochę innych układów - tłumaczy Wenta. - Strefa 6-0 w pewnych sytuacjach ludzkich daje nam największe bezpieczeństwo i pewność siebie, ale to nie znaczy, że nie przygotowaliśmy na turniej czegoś, co może na boisku wyglądać trochę inaczej. Miejmy nadzieję, że przeciwnicy tych informacji o nas będą mieli jak najmniej i uda się nam ich czymś zaskoczyć.

W Cetniewie i Gdyni do mistrzostw świata przygotowywało się 23 zawodników, na pokład samolotu wsiąść może jednak tylko 16 graczy. Komu najtrudniej było powiedzieć "nie"? - Jachlewskiemu - przyznaje selekcjoner. - Jeszcze 30 grudnia biegał po boisku z ręką na temblaku, a po Nowym Roku z miejsca wszedł w ostry trening, co było dla nas wszystkich ogromnym zaskoczeniem. W turnieju w Gdyni grał mało, ale ten czas, który dostał, wykorzystał maksymalnie. Zdecydowaliśmy się jednak postawić na doświadczenie Tomka Tłuczyńskiego i świeżość Bartka Tomczaka - tłumaczy Wenta, chwaląc też postępy, jakie pod okiem Sławomira Szmala poczynił Adam Malcher. - Trzeba to docenić. Praca, którą robimy od lat, wyraźnie owocuje - cieszy się selekcjoner.

Bartłomiej Tomczak wygrał walkę o miejsce w składzie z Mateuszem Jachlewskim

Zawodnicy, dla których miejsca w drużynie zabrakło, wciąż mają jednak szanse na wylot do Szwecji. W tym roku selekcjonerzy reprezentacji mogą bowiem - bez podania żadnej przyczyny, już po pierwszym meczu turnieju - wymienić w kadrze dwóch zawodników. - To jest dobre i daje szansę tym, którzy zostali w domu - przyznaje selekcjoner. Rezerwowi na ewentualne wezwanie czekać będą jednak w kraju, do Szwecji Wenta zabierać ich nie zamierza. - Oczywiście to jest dla trenerów tragedią powiedzieć zawodnikowi: "nie jedziesz, chociaż dobrze pracowałeś". Lepiej jednak, żeby teraz ci rezerwowi trenowali w klubach. Mieliśmy już kiedyś podobne doświadczenia z Mariuszem Jurkiewiczem, który cały turniej spędził w hotelu czekając na swoją szansę. Taki zawodnik z każdym dniem traci coraz więcej - wyjaśnia selekcjoner.

Wenta zdradza także, których zawodników na chwilę obecną możemy spodziewać się w wyjściowej siódemce na spotkanie ze Słowacją. W bramce stanie Szmal, skrzydła obsadzą Tomczak (wciąż niepewna jest sytuacja zdrowotna Tłuczyńskiego) i Mariusz Jurasik, rozegraniem pokieruje Bartłomiej Jaszka, a wspomagać go będą Marcin Lijewski i Karol Bielecki bądź Michał Jurecki. W tym roku nie będzie konieczności ograniczania kadry meczowej, w protokole znajdzie się miejsce dla wszystkich zawodników. Polacy do Szwecji wylecą w środę, by dwa dni później rozpocząć walkę o mistrzostwo świata.

Źródło artykułu: