- Pierwszy mecz, nerwowa atmosfera, ale bardzo dobrze, że Polacy przez cały mecz dążyli do tego, aby wyjść na 2-3 bramki prowadzenia. To uspokoiło trochę naszą, nie tylko defensywę, ale i atak, w którym główną rolę odgrywała nerwowa atmosfera. Dzięki temu, że mieliśmy te 2-3 bramki przewagi w końcówce, wygraliśmy dzisiejsze zawody - podsumował premierowy mecz Polaków na mistrzostwach świata, Zbigniew Tłuczyński.
- Przede wszystkim w pierwszej połowie daliśmy przeciwnikowi za dużo wolnego pola. Jeśli Słowacy oddali bodajże siedem ataków szybkich to zbyt dużo na jeden mecz. Goniliśmy przeciwnika, a sami nie dyktowaliśmy tego, co powinno dziać się na boisku - dodał.
Szkoleniowiec olsztyńskiej Warmii odniósł się także do postawy swojego syna Tomasza w dzisiejszym spotkaniu. - Tomek zagrał pozytywne zawody, to co miał wykorzystał, chyba raz się pomylił. Przede wszystkim Karol zagrał bardzo dobrze. Ostatni rzut rozpaczy podbudował zespół i w końcówce dowieźliśmy wynik do końca.