- Trafiliśmy dzisiaj na bardzo dobrze dysponowanych Szwedów, którzy w każdym elemencie gry byli lepiej zorganizowani niż nasza ekipa. Polacy mieli słabszy dzień. Trzeba zaakceptować wygraną szwedzkiego zespołu. Mieliśmy słabość nie w grze sześciu na sześciu tylko w grze sześciu na pięciu, gdzie na bodajże pięć akcji zdobywamy tylko jedną bramkę w przewadze. W takich momentach gdzie prosiło się, żeby rzucić brakowało nam po prostu szczęścia. Defensywa i szwedzki bramkarz zatrzymali polską nawałnicę - stwierdził Zbigniew Tłuczyński.
Dużo strat i nerwowość w grze cechowały polskich szczypiornistów. - Za mało graliśmy w ataku typowych dla Polaków zagrywek, które doprowadzały do tego, że jeden z zawodników mógł oddać rzut bez udziału obrońcy. Dzisiaj taka gra była szarpana, przez co nie mieliśmy możliwości oddania swobodnego rzutu. Karol i Lijewski musieli rzucać z dziesięciu metrów. Dochodziły te piłki, ale szwedzki bramkarz cudem je łapał. Szwedzi zasłużenie wygrali - zakończył szkoleniowiec Warmii Olsztyn.