Jak przyznał po meczu Ludwik Fonferek, na przebieg pierwszej połowy miały wpływ wydarzenia poprzedzające gwizdek sędziów. Zauważył również, że gra elbląskiego zespołu uległa wyraźnej poprawie po zmianie stron, a kluczowym elementem okazały się skuteczne kontry. - Jeszcze na rozgrzewce urazu kolana nabawił się Marek Wróbel i to nas wyraźnie rozbiło, z chłopaków od razu zeszło powietrze. Zanim znów zaskoczyli, zanim gra się zazębiła, to musiało upłynąć sporo czasu, trochę zdrowia też stracili. Dzięki temu, że mieliśmy mocne tempo w obronie, przeciwnik nie wytrzymał tego spotkania. W drugiej połowie już zdecydowanie górowaliśmy w grze defensywnej, zresztą w ataku pozycyjnym też tragedii nie było. W zasadzie kontratakami wykończyliśmy naprawdę mocnego przeciwnika.
Choć w przeprowadzaniu skutecznych kontr brylowali skrzydłowi, trener zwrócił uwagę głównie na postawę rozgrywających. - Za grę obronną mogę wyróżnić wszystkich. Tych kar było co niemiara, graliśmy w czwórkę, w piątkę, chłopcy się starali jak mogli i myślę, że w tej grze defensywnej wszyscy w zasadzie, łącznie z Henrykiem Rycharskim, dobrze odegrali swoją rolę. Jeśli chodzi o grę w ataku, to dobrze prowadził ją Kuba (Fonferek - dop. red.), dobrze grali obaj boczni rozgrywający.
Co zdecydowało o powodzeniu w meczu? - Przede wszystkim wytrzymaliśmy fizycznie, kondycyjnie, nie pękliśmy w momencie, kiedy nie szło. Zawodnicy potrafili się zmobilizować. W drugiej połowie górowaliśmy szybkością i było widać, że mamy z czego grać. Przedmeczowe urazy Marka Wróbla czy Macieja Dawidowskiego trochę nam pokrzyżowały plany, ale okazuje się, że można równie skutecznie grać innymi zawodnikami i te straty niwelować.