- Niestety dzisiaj zagraliśmy podobnie słabe spotkanie jak ze Szwecją. Pomimo obiecującego początku i dobrych interwencji Sławka Szmala, argumentów nie mieliśmy za wiele i z upływem czasu do głosu doszło doświadczenie i umiejętności reprezentacji Chorwacji. Potwierdziła się stara prawda, że w grze przy agresywnej, wysuniętej obronie 5-1 mamy kłopoty z pokonaniem tego typu defensywy. Chorwaci są mistrzami podobnie jak Francuzi w obronie 5-1 - komentował po meczu Jerzy Szafraniec.
- Nie załamywałbym się aż tak bardzo, bo w czterech ostatnich, głównych imprezach wypadaliśmy bardzo przyzwoicie. Można było się tego spodziewać, że aby nawiązać walkę z najlepszymi, zespół musi być w optymalnej dyspozycji. Zabrakło Michała Jureckiego. Ponadto myślę, że zawodnicy, którzy stanowili do tej pory o sile reprezentacji, mam na myśli wcześniej wspomnianego Jureckiego, Karola Bieleckiego, Marcina Lijewskiego, Mariusza Jurasika to nie były jednak ich mistrzostwa. Prezentowali się bardzo dobrze w rozgrywkach ligowych. Przyszedł taki moment, że ich najsłabsza dyspozycja wypadła na mistrzostwa. Tak czasami bywa. Nie da się przez osiem miesięcy utrzymać wysokiej formy. Zagraliśmy przyzwoite zawody. Młodzież zdobyła doświadczenie - dodał.
Czego zabrakło Polakom, by znaleźć się w strefie medalowej mistrzostw świata? - Zabrakło nam trochę szczęścia w sensie zdrowotnym i optymalnego zestawienia, wysokiej dyspozycji podstawowych graczy, którzy tworzą trzon naszej reprezentacji.